sza ramionami i przechyla na bok głowę i uśmiecha się.
— A czy ty masz lalkę?
Nelly ździwiona pytaniem, nie odpowiada.
— Bo widzisz, zapomniałem zupełnie, że ta książka się jeszcze została.
Dżek skłamał. Ale tak się strasznie zawstydził, że nic więcej nie mógł powiedzieć. Milcząc, podał »Lalkę ze szmatki«, odwrócił się i niby zaczął porządkować w szafie, bo był cały czerwony.
— Dobrze, wezmę, — usłyszał głos Nelly.
— No to weź, — powiedział szorstko.
Nelly wyszła. Dżek westchnął głęboko.
— Trzeba było odrazu się zapytać, czy nie zechce pomagać. Cóż kiedy nie można było. Jutro może się zapyta, czy przeczytała książkę i czy się jej przyda.
Rozumie się, że się przyda. Dżek nie zna się na lalkach, a umiałby zrobić lalkę ze szmatki i papieru według przepisu tej książki. Może nawet zrobi dla małej Mary, ale przedtem przyniesie i pokaże Nelly, czy dobra.
Nazajutrz pani się dowiedziała o nowych książkach.
— Skąd je wziąłeś?
— Kupiłem.
— Ile wydałeś? Skąd wziąłeś pieniądze?
Widać, że pani nie wie właściwie, czy pochwalić Dżeka, czy zganić. Dżek powinien był uprzedzić, że chce kupić książki, paniby poradziła. Nie każdą książkę warto czytać. Są i głupie książki także. Tru-
Strona:Janusz Korczak - Bankructwo małego Dżeka.djvu/79
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.