Przejdź do zawartości

Strona:Jantek z Bugaja - Blade kwiaty z wiejskiej chaty.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
95
Blade kwiaty z wiejskiej chaty




Boskie Dzieciątko.

Witaj nam, witaj gościu z niebios drogi,
W mizernej, cichej, stajence ubogiej,
O Boskie Dziecię, Dziecię ukochane!
Jakżeś nam było dawno pożądane.
Lat trzy tysiące spłynęło w niedoli,
W pośród ciemności, czartowskiej niewoli,
Nim przez Twe święte, Dziecię, Narodzenie,
Z niewoli czarta, przyszło wybawienie.
Czemuż Dziecię, o boski nasz Panie,
W lichej stajence obrałeś mieszkanie?
Czemuż Cię w biedne spowito pieluszki,
Pierwsi, witają ubodzy pastuszki?
O Boskie Dziecię, Baranku niewinny,
Czemużeś przeniósł ten to żłobek zimny,
Ponad królewskie, z puchów materace,
Stajenkę zimną nad złote pałace?
Chociaż najświętsza Panienka Marya,
Tuli Cię, pieści, w pieluszki spowija,
Zimno Ci, Jezu, w tej pustej stajence,
Słabo Cię grzeją te dwa tchy bydlęce.
Czemuś, ach czemuś, o Jezu nasz drogi,
Słaby, maleńki, wątły i ubogi,
Ty wiekuisty Stwórco nasz i Boże,
Co Cię świat cały ogarnąć nie może?