— Wy słuchajcie, Walenty, mam wam coś powiedzieć,
Całkiem fajne interes, lecz musicie wiedzieć,
Jak to zrobić, żebyście bezpieczni w tem byli,
I zamiast interesu, głupstwa nie zrobili.
— No, wy się ta już o to Szmulu, nie starajcie,
Mam ja głowę na karku, tylko powiadajcie
Co to jest za interes, bom bardzo ciekawy,
Więc gadajcie odrazu, a nie ciągcie sprawy.
— Ny, Walenty, tu macie, wypijcie jednego,
Ja wam zaraz powiedzieć interesów tego.
Wiecie Walku, co moja żona nie zrobiła,
Tego roku kapusty mało nasadziła,
Tak że go nie będę miał dwa beczki kapusty,
A drugie dwie beczki ostaną mi pusty,
Kiedy my sie, Walenty, tak o tem zgadali,
Możebyście z pięć kopów główek ustarali,
Ażeby pięknie, ładnie, nikt o tem nie wiedział,
Zaniesiecie do szopy, do ten drugi przedział,
A ja was zaraz Walku, rano pokwituję,
Dam dwa reński i jeszcze dobrze poczęstuję.
— Zgoda, Szmulu, ja to już wszystko, dobrze zrobię,
Dzisiaj w nocy kapustę dla was przysposobię,
Jutro rano, w swej szopie już kapustę macie,
Lecz mi reński zadatku teraz, zaraz dajcie;