Ach! była to dziewczyna, jak lilia, młoda,
Na twarzy jej jaśniały, anielska uroda.
Ach! jak ja ją kochałem, świadkiem Bóg na niebie,
Gotów byłem życie me, dać za nią w potrzebie,
Kochałem ją, ona mnie, kochała wzajemnie,
Mówiąc, że nikt droższy jej na świecie odemnie,
Żem tak piękny, szlachetny, wspaniały, jak książę,
Więc czekałem rychło-li, ksiądz nam ręce zwiąże,
I organista zagrzmi, hymn „Veni Creator“,
Ale na mą kochankę trafił się amator,
Trochę chromy na nogę i trochę garbaty,
Ale za to dwa razy, jako ja bogaty.
Co się stało? ot poszła luba kochaneczka,
Za owego garbusa — kulasa — człowieczka,
Oddała mu swą miłość, urodę i wdzięki,
Czemu? bo garbusek miał miłe dzięgów dźwięki...