Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wróćcie! — woła ojciec Anielki raz jeszcze, ale pijak nie słyszy.
— Muszę pójść tam i zawrócić pijaka, bo gotów wpaść do rzeki, — mówi po chwili do matki. — Jedzcie dalej wieczerzę nie czekajcie na mnie! — Potem wychodzi i bardzo długo nie wraca.
— Gdzież się ten ojciec podziewa? — niepokoi się matka, wyglądając wciąż przez okno.
A potem następuje coś bardzo przykrego. Do izby wchodzi jeden z sąsiadów.
— Koń poniósł — opowiada matce, — i poturbował waszego męża.
Po chwili dwaj ludzie wnoszą ojca do izby. Przywożą z miasteczka lekarza. Matka przez całą noc płacze. Dzieci muszą natychmiast pójść spać i zachowywać się spokojnie. Z wtulonemi główkami w poduszki, dzieci cichutko szlochają. Tak wesoło było, a nagle zrobiło się tak smutno!

Boże Narodzenie.

Uroczystość choinki w szkole miała się ku końcowi.
— Brr, jak zimno — jęczała Anielka — żebyśmy się już jak najprędzej do domu