Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że właściwie niewiadomo, czy dziewczynka płacze, czy śpiewa.
— Bądź wreszcie cicho, — woła Wojtek, parobek gospodarza Styka.
Wojtek postawił tuż przy Anielce szaflik dymiących ziemniaków i wszedł do chaty. Jedzenie dla świń. Anielka już nie płacze. Rogiem fartuszka wyciera oczy i podbiega do szaflika. Ach, jak smakowicie pachną ziemniaki! Anielka odczuwa nagle dokuczliwy głód.
— Wojtek! — woła. — Wojteczku!
— Czego tam znowu?
— Czy mogę wziąć jeden kartofel?
— Jak ci się podoba.
Anielka pośpiesznie chwyta kartofel z szaflika, ściąga palcami bronzową łupinkę i zanurza ząbki w miękkim kartoflu. Teraz jest zupełnie zadowolona.
Wojtek po chwili wychodzi, wynosząc z izby kubeł pełen pomyj. Ugina się pod ciężarem kubła. W jednej ręce dźwiga kubeł, a drugą rękę podnosi wysoko w górę. Wojtek idzie za stodołę. Anielka biegnie za nim.
— Wojteczku, co macie w tym kuble?
— Świńskie żarcie.
— Czy kartofle też tam są?
— Tak, naturalnie, pozatem odpadki ja-