Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uważył Stefek. — Zobaczysz, jak mu będą szczecinę oskrobywać.
Anielce jednak zrobiło się dziwnie słabo i ucieszyła się ogromnie, gdy matka nagle zawołała:
— Dzieci, dzieci, najwyższa pora pójść do szkoły!
Anielka już ani razu się nie obejrzała, tylko Stefek przystanął jeszcze na chwilę, a potem, idąc wraz z nią do domu, opowiadał z zapałem:
— Teraz prosiaka poćwiartują wielkim rzeźnickim nożem, a napewno będzie z niego dużo mięsa i dużo słoniny. Szkoda, że ten prosiak nie jest nasz, bo mielibyśmy duży zapas schabu, porobiłoby się kiełbasy i uwędziło w kominie. To byłoby dopiero cudowne! Ale strasznie się cieszę dzisiejszym wieczorem, bo napewno dostaniemy od Styków kiełbasy. Przecież przez cały rok przynosiliśmy im jedzenie dla świń, więc kiełbasa nam się stanowczo należy. Lubisz kiełbasę, Anielciu?
Anielka energicznie skinęła głową. Przez cały czas w szkole myślała ustawicznie o kiełbasie. Poprostu na żadnej lekcji uważać nie mogła. Biedne zabite prosię poszło wkrótce w niepamięć.