Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w szkole.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stasiek założył stągwie na plecy, a dziewczynki chwyciły wiadra i wszyscy razem pobiegli do rzeki. Tam uklękli, zaczerpnęli w naczynia wody i wolniej już przydźwigali ją do domu.
— Będziecie mogli pójść jeszcze raz! — zawołała matka, gdy wrócili. — Wylejcie wodę do tej dużej balji!
Dzieci poszły i po chwili wróciły znowu.
— A teraz sprzątnijcie izbę i pościelcie swoje łóżka, — rozkazała matka. — Tylko żeby było cicho i bez awantur!
Podczas, gdy matka i stara Agata tarły bieliznę, wyżymały ją, mydliły i całą balję wypranej bielizny przyniosły do kuchni, aby ją wygotować, dzieci ochoczo zabrały się do roboty.
Anielka w sukience wsunęła się pod kołdrę, przykryła na głowę i zawołała:
— Widzicie, jak się schowałam, a łóżko jest przecież porządnie posłane.
Po chwili wyskoczyła jednak, poklepała poduszki i stanąwszy na małym stołeczku przykryła łóżko biało-czerwoną kapką, którą wygładziła porządnie, aby nie było ani jednej fałdki.
— Ślicznie to robisz, — pochwalił Stasiek, — dobra będzie z ciebie gospodyni.
Anielka z dumą popatrzyła na brata