Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


32. Zbudzona do życia.


Było to w poniedziałek z samego rana. Anielka wypakowywała mechanicznie świeżo przywiezione szklanki ze skrzyni, a Lili Górska stojąca przy sąsiedniej ladzie, opowiadała szeptem o teatrze, w którym była w niedzielę wieczorem. Do sklepu weszła jakaś pani, żądając karafki do wody i Anielka postawiła przed nią kilka karafek do wyboru. Nagle usłyszała czyjś głos i zadrżała. Serce uderzyło też mocniej, policzki zarumieniły się, lecz po chwili zbladły. Nogi zadrżały pod nią, że omal nie upadła.
To był on! Nie ulegało najmniejszej wątpliwości! Wysoki, zgrabny, o gładko przyczesanej czuprynie, przechodził przez sklep, rozmawiając z właścicielem. Stasiek! Stasiek!
Anielka chciała go zawołać, lecz nie mogła wydobyć z siebie głosu. Nie zauważył jej. Czy zostanie tutaj? Czy będzie tu pracował? Niema gdzieś w pobliżu jakiegoś lusterka?