Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Czy Stasiek wogóle zwrócił uwagę na to, że Anielka nie pojechała na święta do domu, że stale była przy nim, że starała mu się pomóc we wszystkiem? Chwilami spoglądał na nią jakimś oddalonym wzrokiem, jakby znajdowała się gdzieś bardzo daleko, jakby nigdy nie miał do niej dotrzeć.
A przecież wszyscy podczas tych dni szli własnemi drogami, wszyscy własnemi sprawami się zajmowali.
Gdy podjechał karawan, który miał przewieźć matkę Staśka na miejsce wiecznego spoczynku, babcia nie przeżyła tej chwili i również zamknęła oczy nazawsze. Czyż nie lepiej, że więcej już miała się nie zbudzić? Czyż na świecie po śmierci córki byłoby jej dobrze?
Przybrano babcię kwiatami i ułożono na tym samym katafalku, na którym przedtem spoczywały zwłoki matki Staśka. Zdaleka i zbliska przychodzili dzieci i dorośli, pragnąc oddać staruszce ostatnią posługę. A matka Staśka pojechała na czarnym karawanie, odprowadzona przez ludzi, którzy tak dobrze znali ją, którym sama niegdyś wnosiła w dniach troski promień słońca do domu. Wszyscy głośno mówili o jej szlachetności, wszyscy cicho płakali, a przygodni przechodnie dziwili się i zapytywali jedni drugich, czyj to był pogrzeb.
Wreszcie złożono trumnę do mogiły, ludzie rozeszli się i na cmentarzu zapanowała cisza. Tylko na chwilę pozostał tam jeszcze Stasiek, a przy jego boku pozostała Anielka. Oczami pełnemi łez spojrzał Stasiek po raz pierwszy przytomniej na swą towarzyszkę.