Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przy obiedzie u Staśka, musiała Anielka opowiadać rozmaite historyjki ze swego dzieciństwa i im dłużej opowiadała, tem jaśniej widziała te wspomnienia, tem mocniej dziwiła się, dlaczego tak gorąco tęskniła kiedyś za ujrzeniem szerokiego świata.
— To tylko przez tę fabrykę, bo w żaden sposób nie mogłam tam wytrzymać, — oświadczyła stanowczo.
Matka Staśka uśmiechnęła się, babcia coś mruknęła i sięgnęła po jeszcze jeden kawałek chleba.
Nagle Stasiek porwał się z krzesła.
— Mamy tutaj w pobliżu małe źródełko, które musisz koniecznie zobaczyć. Kto idzie z nami do źródełka?
Ktoby nie poszedł! Niebo było takie błękitne, słońce świeciło tak jasno, a zarówno rodzeństwo Staśka, jak i dzieci sąsiadów były w doskonałym nastroju. Irenka w swojej zielonej czapeczce biegła przodem, niby mały zręczny krasnoludek. Już oddawna nie było jej tak dobrze i tak wesoło.
— Ten maleńki strumyk chcieliśmy koniecznie kiedyś zasypać, jak byliśmy mali, pamiętasz? — zwrócił się ze śmiechem Stasiek do swego młodszego brata. — Nasypaliśmy mnóstwo piasku i kamieni, ale po godzinie strumyk znowu wypłynął. A tutaj rośnie bardzo dużo leszczyny. Liście te kiedyś, będąc dziećmi, chcieliśmy palić w fajce zamiast tytoniu.
— Tak, aż któryś z was musiał się rozchorować, — dorzuciła Elżunia, — pamiętasz, Stasiu, jak