Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spoglądać na rzekę i obserwować pływające statki. Po kilkunastu minutach znalazły się z powrotem w domu.
Mistrz piekarski Bączek spotkawszy dziewczęta podrodze, poczęstował Irenkę świeżym plackiem z rodzynkami, a mała po raz pierwszy spojrzała na pana Bączka odważnie i nieśmiałym głosikiem za placek podziękowała. Pani Bielawska, której zdziwienie nie miało granic, gdy dostrzegła uśmiechnięte twarze wracających do domu dziewcząt, przy obiedzie dała im o kilka łyżek zupy więcej, niż zwykle i nie irytowała się nawet, gdy Stasiek przy stole żartował z małą Irenką. Dopiero, gdy chłopak nachylił się do Anielki, majstrowa zrobiła ponurą minę.
Stasiek nie przejął się tem zbytnio, wiedząc, że za pół godziny spotka się z Anielką sam na sam na schodach.
— Idziesz w niedzielę przed południem do szpitala? — informował się. — Ja chciałem odwiedzić w szpitalu moją ciotkę. Mogłabyś potem z Irenką pójść do nas na obiad, matka nawet o to prosiła. Będziemy mogli spotkać się przed szpitalem.
Rozstali się z uśmiechem. Anielka pobiegła schodami na górę, Stasiek zaś w kilku skokach znalazł się na dole, u drzwi warsztatu. Jakie jednak życie było piękne! Już za trzy dni będzie niedziela!
Tego popołudnia, podczas zwykłego szycia Anielka uczyła Irenkę ulubionej swej pieśni o „Złotem słoneczku“, którą zawsze w Wielkiej Wsi naj-