Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka w mieście.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


18.  Irenka.


— Ach, ten zaduch! Poprostu trudno wytrzymać! — pani Bielawska biegała zdenerwowana po kuchni i tak głośno mówiła, że aż Stasiek zajrzał przez uchylone drzwi, lecz zaraz z bojaźnią cofnął się znowu do korytarza.
— Jakoś się to wszystko ułoży, — uspokajał żonę pan Bielawski, — prawda, Irenko?
Skulone i jakby zwinięte w kłębek, stało małe nieśmiałe stworzonko pod ścianą z twarzą zasłoniętą wątłemi ramionkami i z rozczochraną główką. Była to Irenka Mławska, przebywająca dotychczas na wychowaniu u jakichś dalekich krewnych na Ciepłej ulicy.
— Poprostu nie możesz sobie wyobrazić, jaki brud panuje w tem mieszkaniu, — opowiadała pani Bielawska mężowi. — Gdy weszłam, ta kobieta przechodziła przez izbę z szufelką rozpalonego węgla i dymiących gałązek jałowca. Widocznie w ten sposób odświeżają tam powietrze, ale niestety, i to nic nie pomaga. Ach, Boże, co ja tam przeżyłam!