Strona:Janek u karzełków (1939).djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaczął sen morzyć, gdy nagle usłyszał szmery i szepty jakieś dokoła. Na próżno jednak wytrzeszczał oczy, nic zobaczyć nie mógł, bo krasnoludki miały na głowach czapki-niewidki. Słyszał nawoływania i śmiechy, szepty i cieniutkie śpiewy. Nagle jeden z krasnoludków podrzucił do góry swą czapeczkę, w tej chwili powiew wiatru uniósł ją i rzucił wprost na głowę przyczajonego w trawie Janka. Chłopiec ujrzał od razu niewidzialną dla siebie dotychczas gromadę karzełków. One też go dostrzegły. Właściciel czapeczki rzucił się na chłopca chcąc mu odebrać swą własność. Ale Janek podniósł się z ziemi i spojrzał z góry na malca.
— Jestem teraz twoim panem — powiedział — musisz spełniać wszystkie moje rozkazy. Zaprowadź mnie zaraz do swych braci.

Rad nierad musiał krasnoludek spełnić rozkaz chłopca. Krasnoludki przyję-

6