Strona:Janek u karzełków (1939).djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obszernej sali. Była to jadalnia, bo wzdłuż ścian stały stoły zastawione obficie jadłem. Krasnoludki zasiadły dokoła, zapraszając też Janka. Po chwili do sali weszły służebnice niosąc gorące dania. Ze zdumieniem przekonał się chłopiec, że są to małe dziewczynki.
— Skąd wzięły się tu te dzieci? — spytał swego krasnoludka.
— Jeśli rodzice zapomną o jakimś dziecku, na przykład zostawią je samo w pobliżu naszej polanki, wówczas porywamy je i musi nam służyć przez pięćdziesiąt lat.
Janek był oburzony, ale przypomniał sobie nagle, że przecież on z własnej woli dostał się do krasnoludków i jak dotychczas nie było mu tu wcale źle.
— Jeżeli rodzice zapominają o dzieciach, to krasnoludki dobrze robią, że je biorą — pomyślał sobie.

I uspokojony zabrał się do jedzenia. Po skończonym obiedzie krasnoludek,

Janek u karzełków9