Strona:Janek u karzełków (1939).djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły go życzliwie. Pozwoliły mu patrzeć na swą zabawę. Zjawiły się też małe boginki leśne w długich, leciutkich szatach. Gdy minęła północ, zabawy i śpiewy zaczęły cichnąć, a gdy na wschodzie pojawił się jasny pas wczesnego, letniego brzasku, krasnoludki zaczęły zbierać się do powrotu w podziemia.
— Idę z wami — oświadczył chłopiec.

Krasnoludki skrzywiły się niechętnie, ale nie mogły nic zrobić, bowiem Janek był w posiadaniu czarodziejskiej czapeczki. Jeden z krasnoludków stuknął trzy razy swym pierścieniem w duży kamień, leżący na skraju polanki. Kamień poruszył się odkrywając wejście do podziemi. Po chwili znalazł się Janek w długim korytarzu, oświetlonym lampami z robaczków świętojańskich. Ściany korytarza wysadzane były drogimi kamieniami. Janek szedł wolno, rozglądając się ciekawie dokoła. Korytarz prowadził do

8