Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

udziału w Radzie państwa. Niebezpieczeństwo było wielkie. Usunięcie się Galicji mogło narazić na szwank najżywotniejszy interes monarchii: ugodę z Węgrami. Ktokolwiek tedy upatrywał pożytek dla kraju w kompromisie z rządem i ktokolwiek istnienie i potęgę Austrji uważał jako rękojmię powodzenia sprawy polskiej, ten usunięcie się od udziału w Radzie państwa musiał potępiać jako rzecz zgubną. W sejmie na czele ludzi podzielających to zapatrywanie, stanął wypuszczony niedawno z więzienia Ziemiałkowski — jemu też wspólnie z br. Gołuchowskim udało się nakłonić sejm do pamiętnej uchwały z dnia 2. marca 1867, mocą której Galicja wysłała delegację do Wiednia, cofając oraz adres ułożony jeszcze w przypuszczeniu dalszego trwania systemu hr. Belcrediego.
Od tej chwili datują się na bruku lwowskim walki, quorum pars magna fui; jak świadczą zebrane poniżej fejletony moje, drukowane w Gazecie Narodowej, a później w Dzienniku Polskim. Zachęcony przez przyjaciół do wydania tych artykułów w osobnej książce; czynię to nie dlatego, bym przypisywał im jaką nie-efemeryczną wartość literacką, ale z tego jedynie powodu, że znaleźć w nich można odbicie tego wszystkiego, co przez sześć do siedmiu lat poruszało nasze społeczeństwo w tym zakątku Polski — mniemam więc, iż będzie to zawsze dość ważny przyczynek do naszej historji. Nakreśliłem powyżej dwa główne kierunki, w których mogły rozchodzić się zdania, zostaje mi jeszcze do opowiedzenia w krótkich słowach, dalszy przebieg wypadków, przy czem jako prawdziwy kronikarz lwowski, trzymać się będę przeważnie tego, co się działo we Lwowie.
Gazeta Narodowa, której byłem wówczas współpracownikiem, nie przewidziała konieczności uchwały z dnia 2. marca i zagalopowała się była w przeciwnym kierunku. Gdy jednak tendencją jej było w gruncie popierać politykę Ziemiałkowskiego i hr. Gołuchowskiego, po kilku filipikach przeciw uchwale pogodziła się z nią jakoś i szła dalej za większością sejmu, wówczas jeszcze dość jednolitą. Opozycję reprezentował Dziennik Literacki i Polityczny, redagowany przez p. Juliusza Starkla. Organ ten nie mógł pogodzić się z myślą, iż reorganizację Austrji wzięli w swoje ręce Niemcy i Madiary, i że my nie usunęliśmy się od udziału w tem dziele, z którego powstał dualizm. Traktował on kwestję tak, jakoby jedynie w skutek uchwały z unia 2. marca nie przyszła do skutku „federacja“ austryacka. W zapale federalistycznym i słowiańskim, opozycja ta rozumowała sobie na prawo i na lewo, jak gdyby w Austryi wcale nie było Niemców i Węgrów, lub jak gdyby to były małoznaczące czynniki, bez których woli, a nawet wbrew którym, słowiańskie narody rzeszy rakuzkiej mogą przemienić tę monarchię w „federację słowiańską.“ Napracowaliśmy się nie mało wspólnie z p. Dobrzańskim, aby wykazać fizyczne niepodobieństwo takiej federacji i takiego narzucenia form wykomponowanych przy biurku, silniejszym od nas potęgom. Praca ta nasza nie była bezskuteczną; kraj czytał ekspektoracje federalistów, ale szedł za większością sejmu, chociaż kilku znakomitych bardzo pisarzy i znanych polityków albo sarkało na uchwałę 2. marca, albo wprost łączyło się z federalistami. Do pierwszych należał J. I. Kraszewski, do drugich Leszek Borkowski. Ale obok znakomitych pisarzy i polityków, z którymi dyskusja jest możebną, choć często bezowocną, rodzi