Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zajmą się pierwsi ogrodnicy i sadownicy w kraju. Chodzi tu tylko o pielęgnowanie, — nawozu dyrekcja ma dosyć.
Mimo pognębiającej krytyki w Organie demokratycznym, dyrekcja zboczyła w ostatnich czasaeh kilka razy od „przeciwnego“ kierunku i przedstawiała kilka dramatów, a nawet Fredro znalazł się powtórnie na scenie lwowskiej. Syn Bohdana zniósł bardzo dobrze powtórne przedstawienie. Ze wszystkich sztuk hr. Starzeńskiego, ta najwięcej ma zalet poetycznych. Jako dramat, Syn Bohdana pozostawia wiele do życzenia, ale prześliczna dykcja i patrjotyczne założenie sprawiają, że publiczność z przyjemnością widzieć będzie ten utwór, częściej nawet powtarzany. Nie brak tam wielkich efektów scenicznych, chociaż te są więcej lirycznej natury i mimowoli nasuwa się myśl, że dodawszy do tego np. muzykę Moniuszki, mielibyśmy jednę z najpiękniejszych oper narodowych.

(Gazeta Narodowa, Nr. 252. z d. 1. listopada r. 1868.)





44.
Szczególna apatja Podwawelczyków wobec najświeższej krzywdy, wyrządzonej im na korzyść Lwowa. — „Czas“ walczy zwycięzko sam z sobą. — Tryumf „Słowa“. — Sprawa wywozu śmiecia w Radzie miejskiej. — Zapiski artystyczne i literackie.

Jesteśmy, jako Galicjanie, narodem tak mocno zaufanym, że nawet pora kwaśno-ogórkowa zaczęła się u nas tego roku dopiero w październiku, i teraz, to jest w listopadzie, doszła do swojego punktu kulminacyjnego. Jakaś ogólna stagnacja zapanowała na wszystkich punktach, nic się nie robi, nic się nie dzieje — nawet nikt się nie kłóci. Już nawet i mężowie podwawelscy stali się nieczułymi na wyrządzone im krzywdy: Oto zabrano im p. Possingera, a nie upominają się wcale o niego i nie zazdroszczą Lwowianom tego nabytku. Straszna to apatja i kiedy już pod Wawelem żaden głos nie daje się słyszeć w obronie praw starożytnego grodu królewskiego, to my przynajmniej powinniśmy dać w tej mierze dowód bezinteresowności i zawołać do braci Krakowian: „Zbudźcie się i opamiętajcie! Zabrano wam c. k. komisję namiestniczą, c. k. dyrekcję skarbową, a teraz pozbawiono was nawet c. k. hofrata, któregoście tak kochali i szanowali. Mieliście kiedyś Weiglów, Mieroszewskich, Zieleniewskich — gdzież są dzisiaj ci mężowie? czemu nie upominają się o zwrot e. k. hofrata, zabranego z pośród waszego kochającego grona i przeniesionego między Polaków, ateistów i demokratów Lwowskich?....“ Może ta gorąca odezwa poruszy uśpionych, może się ockną i wypowiedzą nam wojnę, a może nawet zwyciężą.... Ha, smutna to ewentualność, ale wolimy już zostać bez p. hofrata, niż krzywdzić bez miary i końca naszych braci Krakowian. My nie jesteśmy bez serca, póki Kraków gniewał się i zżymał, sprzeciwialiśmy się jemu, ale teraz ta cicha i niema boleść rozbraja nas zupełnie i budzi w nas szlachetniejsze uczucia. Gdybyśmy mogli, odesłalibyśmy Krakowianom to, cośmy im wzięli w ostatnich czasach, franco, i za recepisem pocztowym. O, gdybyśmy mogli!....
Wracając do wzmianki o apatji i o spóźnionej porze kwaśnoogórkowej, wypada wspomnieć o nieudałej próbie wznowienia polemiki dziennikar-