Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dział, że je miał z daru i hojności cesarza Greckiego, kazał go natychmiast ściąć, łając mu temi słowy: „Jeśli za tyle otrzymanych dobrodziejstw zdradziłeś twego pana, tak dla ciebie hojnego i wspaniałego, jakże mógłbyś mnie zostać wiernym za same nadzieje i obietnice?“ Syna zaś jego za to, że Jana Dorię, dowódzcę floty Weneckiej, zdradziecko zamordował, kazał żywcem odrzeć ze skóry, wyrzucając mu, „że męża tak dzielnego i odważnego, obrońcę swego rodu i chrześciaństwa, którego cesarz Grecki dla osobliwszych cnót i męztwa wyżej cenił niżeli którąkolwiek z swych posiadłości, tak niegodnie życia pozbawił.“ Pera, osada Genueńska, obawiając się podobnego losu, wysłała do cesarza Tureckiego posłów z poddaniem się jego władzy. Potém z rozkazu sułtana mury i warownie miasta zburzono i z ziemią zrównano. Pozdejmowano z kościołów dzwony i przetopiono na działa. Na mieszkańców zaś nałożony został roczny haracz szesnaście tysięcy czerwonych złotych. Wszystkie pobliższe zamki, porty, myta i posiadłości Greckie Turek pod swą władzę zagarnął. Widząc nadto sułtan, jak wielkie i rozległe było miasto Konstantynopol, w dwóch dzielnicach jego poburzył mury, wieże i wszystkie domy wyższe, a trzecią tylko, jako z położenia swego i obwarowania obronniejszą, bardziej jeszcze umocnił. Wypędziwszy potém Greków i chrześcian, osadził miasto własną załogą, i zbudował twierdzę, główne siedlisko swego państwa, aby tém łatwiej stawić mógł opór chrześcianom, gdyby się chcieli kusić o odzyskanie stolicy. Ten nieszczęśliwy upadek Konstantynopola tryumfem był wielkim dla Turków, dla Greków ostateczną zgubą, a ohydą wieczną dla chrześcian. Wiara chrześciańska poniosła w nim cios dotkliwy, religia zniewagę; imię Chrystusa zostało przezeń zbluźnione i obelżone. Chrześciaństwo straciło jakby jedno oko i jednę rękę. Księgozbiory popalono i wygnano nauki Greckie, bez których nikt nie tuszył, aby mógł zostać uczonym.

Opis pochodzenia Turków i obyczajów Carogrodzian.

Nie są zaś Turcy, jak wielu mniemają, potomkami Azyatów i pokoleniem Scytów, którzy wyszedłszy z głębi Barbaryi, koczowali zwykle za Donem, w krainach rościągających się ku Azyi, i przewłóczyli się z miejsca na miejsce, nie mając nigdzie stałego siedliska, ani miast żadnych, ani domów i mieszkań. Ród ich zamieszkał w okolicach morza Czarnego i gór Pyrrychijskich ku oceanowi północnemu. Ród plugawy i sprosny, wszelkiego rodzaju wszeteczeństwem zmazany. Kiedy u Franków sprawował rządy Pepin, wysypali się byli z gór Kaspijskich, a po długiej wę-