Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/429

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Polacy z wielką niesławą przestają szturmować do zamku Łucka, i zezwalają na rozejm w celu układania się z Świdrygiełłą o pokój.

W Poniedziałek, w dzień Ś. Hipolita, o świcie, całe wojsko królewskie porwawszy się do broni, poczęło dobywać zamku Łucka: który niezawodnie byłby zdobyty, poburzono bowiem mury i w wielu miejscach porobiono wyłomy, gdyby wszystko co król nakazał i rozporządził było jak należy wypełnione. Ale kiedy wszystko wojsko uderzyło do szturmu, nie brano się do żadnego wybiegu i przemysłu, lecz samej zaufano sile. Wielu wskoczyło na parkan, wielu wdzierało się wyłomami murów; ale wszystko to było daremne, tylko bowiem na miecze, rohatyny i strzały walczyć przyszło. A gdy żaden z rycerzy nie czynił pod murami podkopów, ani zasieków podrąbywał toporem, gdy nie było przy tej sprawie żadnego dowódzcy, głowy i naczelnika, któryby w miejsce rannych podstawiał zdrowych żołnierzy, i rozkazami swemi trwożył przeciwników, ale każdy według woli walczył albo opuszczał pole; nieprzyjaciel, już wprzódy pomieszany i na sercu upadły, znowu ożywił w sobie męztwo; począł z dział wielkich, prok, śmigownic i łuków miotać kamienie i pociski, spychać z murów i drabin Polaków, z których jedni ginęli, drudzy odnosili rany; reszta odparta i pokonana ustąpić musiała z sromotą. Ten niesławny odwrot i odbieżenie zamku, jak mniemano, z tej przyczyny poszły, że Polacy świątynie Boże na wzór pogan i barbarzyńców palili i pustoszyli, naczynia kościelne i rzeczy Bogu poświęcone łupili i na swój użytek obracali; kapłanów także i sługi Boże znieważali, a takowych gwałtów i zdrożności nie mieli sobie nawet za żadne przestępstwo. Tegoż samego dnia po zachodzie słońca, Jurża, starosta Łucki, wysłał od siebie posłów, prosząc o trzechdniowy rozejm, w czasie którego gdyby posiłków od książęcia Świdrygiełły nie otrzymał, obowięzywał się zamek poddać królowi. Nikt nie wątpił, że to poselstwo było chytrze ułożone; ale król, któremu trudno było się oprzeć, zezwolił na zawieszenie broni. Dopieroż, gdy nazajutrz dowieziono wody oblężeńcom, a warownie zamku balami, podporami, kamieniem i cegłą ponaprawiano, oznajmił królowi, „że już nie potrzebuje dłużej rozejmu; wolno królowi czynić co mu się podoba, ale on zamku nie podda.“ Przybyli tegoż dnia dwaj posłowie Litewscy z prośbą od książęcia Świdrygiełły: „o dłuższe zawieszenie broni, aby obie strony mogły wysłać po dwunastu panów, celem ułożenia pokoju.“ Król przychyliwszy się do ich żądania, przedłużył rozejm aż do Piątku po święcie Wniebowzięcia N. Maryi Panny. Atoli wszelkie o pokój zabiegi były daremne. Książę bowiem Świdrygiełło po osiągnieniu stolicy Litewskiej coraz zuchwalej wierzgający, i głuchy na najzbawienniejsze upomnienia, nie dał się żadnym zdrowym radom powo-