Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/425

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdobycz znaczna między wojsko królewskie rozdzieloną została. Miasto Włodzimierz wraz z przyległemi wsiami spalono, czego król bynajmniej nie bronił. We Środę po Ś. Jakóbie Apostole wicher straszliwy z gradem, błyskawicami i deszczem, przez dwie godziny przeszło trwający, wielce wojsku dokuczył, pozrywawszy i potargawszy wiele namiotów. Nawet królewską kaplicę, kiedy w niej król odprawiał jeszcze modlitwy, burza zerwała, i piorun trzech ludzi w obozie zabił, a ulewa straszna trwała aż do późnej nocy. Władysław król nadał i zapisał miasto Włodzimierz wraz z jego obwodem książęciu Fieduszkowi, swemu rodzonemu bratankowi, ale schizmatykowi Ruskiego wyznania.

Posłowie książęcia Świdrygiełły proszą o pokój, nie bez dumy jednak i przechwałek.

W Piątek po Św. Jakóbie Apostole, Władysław król ruszywszy z wsi Zemna, przybył do wsi Brzozowic, Jakubowic i Mikułowic, i w nich zatknął swoje obozy. Ale dokuczał wojsku niedostatek wody, nie było bowiem innej prócz mętnej i błotnistej, którą z głębokich nizin zbierano. Ztamtąd w Sobotę, w dzień Ś. Pantaleona, podniosłszy namioty pomknął się i rozłożył na pięknych wzgórzach, dębami zarosłych, niedaleko wsi Skorc i Biskupic, należących do Krystyna z Ostrowa, kasztelana Krakowskiego. Tu większa część wojska przyjmowała ś. Sakrament pokuty i ołtarza. Nadeszły tymczasem w znacznej liczbie i wojska Wielkopolskiej ziemi: których starszyznę król Władysław zgromił, już-to o późne nadejście już o wyrządzone swoim współbraciom szkody i bezprawia, wyrzucając im, „że przez ich spóźnienie zamek Łucki niemal z rąk mu się wyśliznął. Trzy dni Władysław król zatrzymał się na tém stanowisku. W Poniedziałek, w dzień ŚŚ. Abdona i Sennona, ruszywszy obozem przybył do wsi Sadowia. Tu przybyli do króla kasztelanowie Łęczycki i Sieradzki, wracający od książęcia Świdrygiełły, a z strony tegoż książęcia dwaj wyprawieni gońcy, to jest, książę Konstantyn i Sedibor Litwin. Ci, lubo przemawiając w imieniu książęcia prosili o pokój, wyrażali się jednak dumnie i z przegróżkami. Po wielu namowach i rokowaniach, odprawiono ich z tém żądaniem: „aby książę Świdrygiełło w następującą Sobotę przybył osobiście do króla, w celu pojednania się i zawarcia z Władysławem królem Polskim na sprawiedliwych warunkach przymierza wzajemnego pokoju i zgody.“