Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dwudziestego piątego Grudnia. Roku Pańskiego tysiącznego czterechsetnego dwudziestego drugiego. Naszych rządów Papieskich piątego roku.“

Duchowieństwo polskie odmawia królowi Władysławowi daniny pięciu tysięcy złotych naznaczonej od papieża.

Władysław król Polski, zabawiwszy w Krakowie kilka tygodni, wyjechał do Wielkiej Polski, królowa zaś Zofia i królewna Jadwiga zostały w Krakowie. Tymczasem Antoni Zeno, nuncyusz Apostolski, chcąc zleconej sobie powinności jak najsumienniej dopełnić, po przyzwaniu i wysłuchaniu w Krakowie świadków ze strony króla Polskiego, przejrzeniu i odpisaniu rozmaitych pism i przywilejów, udał się także do Wielkiej Polski, i zwiedzając osobiście kościoły katedralne, kolegiaty i klasztory Wielkopolskie, przywoływał świadków sędziwych, starodawne pisma i przywileje, najlepiej prawdę mogące wyjaśnić, przeglądał, badał, odpisywał. W Kwietnią Niedzielę, kiedy Władysław król Polski znajdował się w Wieluniu, przybyli do niego Mikołaj arcybiskup Gnieźnieński i Andrzej Laskary biskup Poznański. Król zażądał od nich wypłaty pięciu tysięcy złotych, nakazanej duchowieństwu przez Marcina papieża. Oni odłożyli tę rzecz do wspólnej narady z biskupami prowincyonalnemi; poczém zgodnemi głosy całego duchowieństwa odpowiedziano królowi: „że biskupi i duchowieństwo nie mogą w tej mierze usłuchać rozkazu papieża, już to dlatego, że taka opłata dla kościoła i duchowieństwa nazbyt byłaby uciążliwą, już z obawy przyszłych jej następstw, już wreszcie, że naznaczenie jej było warunkowe, to jest, jeżeli król przedsięweźmie wyprawę przeciw Czechom odszczepieńcom i kacerzom; gdy zaś do takowej wyprawy nie przyszło, nakaz Stolicy Apostolskiej bynajmniej duchowieństwa nie obowięzywał.“ A lubo urażony król Władysław tą odpowiedzią nie chciał wcale na niej przestać, gdy wszelako biskupi stale mu się oparli, nie przystąpiono do wybierania opłaty.

Ustanowienie zgromadzenia mansyonarzy w Gnieznie.

Mikołaj arcybiskup Gnieźnieński, po powrocie z soboru Konstancyjskiego, ubolewając, że kościoł Gnieźnieński nie miał zgromadzenia mansyonarzy, i aż do tego czasu nie śpiewano w nim pacierzy kapłańskich i pieśni na chwałę N. Maryi Panny, aby kościoł jego nie był w tej mierze pośledniejszym od innych mniejszych kościołów w Polsce, któ-