Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szące?“ Baronowie Węgierscy odpowiedzieli mu na to stosownie: „Nie przeszkadza ten mały i nie wiele znaczący pożar układom i rokowaniom o pokój; ma bowiem wojna swoje prawa, i oręż przywileje swoje. Zwracasz uwagę, królu, na niewielkie szkody od Polaków ci wyrządzone, a nie pomnisz na krzywdy, morderstwa i pożogi, których sam w ich kraju się dopuściłeś, spustoszywszy i opanowawszy ziemię Dobrzyńską do królestwa Polskiego należącą. Abyśmy więc tém łatwiej i skuteczniej prowadzić mogli nasze układy, zda się nam stosowną rzeczą przedłużyć rozejm do dni kilku.“ Zezwolił na to chętnie mistrz Pruski, przyrzekł zawieszenie broni utrzymać do dni dziesięciu, i umowę tę pismem potwierdził. Była ona dla Władysława króla Polskiego i jego królestwa wielce pożądaną i korzystną. W czasie tego bowiem dziesięciodniowego rozejmu, żołnierze i dowódzcy królewscy, nie obawiając się nieprzyjaciela, sposobili się do wojny, a powiaty pograniczne wolne były od napaści Krzyżaków, póki Władysław król Polski nie zbliżył się z całą swoją potęgą, i sam wstępnym bojem nie wkroczył do ziemi nieprzyjacielskiej, śmielszy już i bezpieczniejszy przy swoich siłach.

Król Władysław zgadza się na żądany przez posłów króla Węgierskiego dziesięciodniowy rozejm.

Z klasztoru Łysej góry Ś. Krzyża, we Czwartek, w dzień ŚŚ. Gerwazego i Protazego, ruszywszy Władysław król Polski, przybył do Bodzęcina, gdzie przez dwa dni się zatrzymał, z powodu przybycia posłów od książąt Słupskiego, Szczecińskiego i Meklemburskiego (Magnopolensis), z obietnicą dostawienia królowi przeciw Krzyżakom posiłków, wielką w słowach, ale czczą i nikczemną w rzeczywistości. Tych odprawiwszy król Władysław, w Sobotę z Bodzęcina udał się do Bliżyn (Blisziny), w Niedzielę do Żarnowa; w Poniedziałek zaś stanął w Sulejowie; a we Wtorek, w dzień Ś. Jana Chrzciciela, po wysłuchaniu mszy ś. w klasztorze Sulejowskim, i przyjęciu posiłku, zajechał do Wolborza, kędy już stosownie do rozkazu królewskiego spotkali go niektórzy prałaci i radcy, i stanęły zgromadzone wszystkie niemal siły zbrojne, krom rycerstwa Wielkiej Polski, które z królem złączyło się dopiero nad Wisłą; niemniej Sokoł, jeden z panów Czeskich, z innemi zaciężnemi poczty, tudzież tabory obozowe i działa, podwody z żywnością i inne zapasy wojenne. Tam Władysław król Polski zatrzymał się przez trzy dni dla naradzenia się z swoimi pany, a tymczasem przybyli do niego wysłańcy baronów Węgierskich, Mikołaja Gary i Ścibora z Ści-