Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Władysław dziękował wszystkim, „że zgodnie z jego życzeniem i prośbą obrali rzeczonego Laskaryusza dziekana Krakowskiego biskupem Poznańskim.“ Natychmiast więc po dopełnionej elekcyi doniósł Władysław król Laskaremu przez szybkiego gońca wyprawionego do Budy o jego wyborze. Zadrżał mąż Boży gdy się o nim dowiedział, i nie radością lub uśmiechem, ale łzami raczej naznaczywszy lica, długo utyskiwał na ten wybór i nie chciał nań zezwolić. Ledwo dopiero skłoniony namowami króla i przyjacioł, przystał na objęcie stolicy. Wiele jednakże dokładał i potém starań, aby go od tego biskupstwa uwolniono, postanowiwszy, gdyby mógł się uwolnić, przyjąć śluby i szatę Ś. Benedykta. Ale gdy Marcin V papież świadomy był dobrze jego cnót i zasług, poznawszy go osobiście na soborze Konstancyeńskim, nie stało się zadosyć życzeniom Laskarego. Wzięty był zatém na Poznańskie biskupstwo mąż zdaniem powszechném najgodniejszy ze wszystkich; nie pomogły nic innym od króla Władysława zaleconym rodowe zaszczyty i bogactwa; wszystka tu zaleta w cnocie spoczywała, a słusznemu wyborowi nie stanęły bynajmniej na przeszkodzie względy i wpływy obcej powagi. Święty i od Boga prawdziwie był-to wybór, który bogdajby wszędzie naśladowano, iżby po złych pasterzach gorsi, a po tych jeszcze gorsi nie następowali; nie kaziłaby obyczajów przewrotność i pycha, ani brała z rąk do rąk berła nad światem. Niechaj więc rumienią się i lękają słusznie ci, którzy Syon budują na dostojeństwie rodu, i nie podwojami świątyni, ale skrytemi wrotkami i chyłkiem wchodzą do jej przybytku, lub wprowadzają swoich krewniaków i niegodnych ludzi na urzędy kościelne i godności; nie tak bowiem przepisują kanony, zalecając, aby ludziom dla ich dobra i zbawienia starano się o dobrych pasterzy, żeglującym o dobrych i doświadczonych sterników, prostaczkom pracującym w winnicy Pańskiej o jak najlepszych nauczycieli. Wiadomo, jakie na świat spływają ztąd nieszczęścia i plagi, jakie zarazy i głody, napady barbarzyńców, wojny i zatargi królestw, że godności kościelne udzielane bywają ludziom niegodnym, za pieniądze tylko i z łaski.

Dwaj książęta Szlązcy przybywają do miasteczka Kościana na spotkanie króla Władysława, w celu użalenia się na swoje i swoich poddanych krzywdy.

Z Poznania Władysław król Polski udał się do Buku, gdzie obchodził Święta Narodzenia Pańskiego. Przybył tam pod te czasy, uciekając z Prus przed Krzyżakami, Ulryk v. Plauen, brat złożonego niedawno z urzędu mistrza Pruskiego Henryka, sam także wyzuty z godności marszałka Pruskiego, którą za rządów brata swego piastował; i w nie-