Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a usłyszą to samo w języku Czeskim.“ Oni odparli: „A my i po czesku nie rozumiemy.“ Więc król Wacław rzecze: „Oba te języki podobne są do siebie, i Polak Czecha snadno rozumie.“ Na co oni: „Nie są wcale podobne, Miłościwy królu. Wszak w Czeskim języku siodłak znaczy rolnika i wiejskiego osadnika, w Polskim zaś znaczy mistrza siodlarstwa, to jest tego który siodła robi.“ Tak żartobliwą i śmieszną dawszy królowi Wacławowi odpowiedź, wyszli z izby królewskiej, i nie chcieli być obecnymi przy ogłoszeniu wyroku w jakimkolwiek bądź języku, wiedząc już że był niesłuszny i niesprawiedliwy. Ale Wacław król Rzymski i Czeski wyrok ten w całej osnowie spisany i pieczęcią swoją opatrzony posłom królewskim i książęcym odesłał. Mieścił on w sobie między innemi dwa niedorzeczne przedmioty. Twierdził naprzód Wacław król Rzymski, albo raczej Jodok margrabia Morawski, że ziemia Dobrzyńska, przez Krzyżaków opanowana, powinna była ze wszystkiemi zamkami i przynależytościami w jego ręce być wydaną; on zaś, dzierżąc ją w swojej władzy, miał w ciągu roku namyślić się i orzec stanowczo, komuby ta ziemia słusznie należała. Twierdził powtóre, że królestwo Polskie nigdy już na potém nie powinno było obierać sobie królów z Litwy ani krajów wschodnich, ale z zachodu. Z tego samego poznać można niesłuszność i niedorzeczność wyroku, którego brzmienie rościągano do rzeczy nie będącej wcale w sporze i nie należącej do sprawy. Wreszcie, nie okazywał Wacław król Rzymski i Czeski posłom króla Polskiego Władysława, tudzież książąt Litwy i Mazowsza, wiele uprzejmości; raz tylko zaprosił ich do swego stołu, a po skończonym obiedzie kazał wyprawić tańce, w których żona jego królowa z koroną na głowie, i przepysznie ubrana, w towarzystwie panien dworskich i poważnych matron, zawodziła pląsy. Kiedy zaś posłowie królewscy i książęcy przebywali w Pradze, Boczek Podiebrad, jeden z panów Czeskich, bez żadnej winy i obrazy, wyznał się jawnym ich wrogiem. O czém gdy się posłowie dowiedzieli, prosili króla Wacława, aby im na czas pobytu w Czechach dano listy ochronne. Ale król Wacław odpowiedział, że nie wie o żadném niebezpieczeństwie, i że listów żelaznych wcale nie potrzebują. Posłowie zatém króla Polskiego Władysława, tudzież książąt Litwy i Mazowsza, przekonawszy się i z słów i z czynów króla Rzymskiego i Czeskiego Wacława o wielkim jego nierozsądku, zaufani w Boskiej opiece, tudzież własnym orężu i drużynie, która do sześciu set głów wynosiła, wolni wszelkiej trwogi, i gotowi wziąć się do broni, gdyby ich napadniono, ruszyli z Pragi, i przez Hradec, Klecko (Kloczsko), Świdnicę i Wrocław zdrowo i szczęśliwie wrócili do Polski, nie doznawszy żadnej od nieprzyjaciela napaści, lubo rzeczony Boczek szedł za nimi krok w krok przez dni kilka, szukając sposobnego czasu i miejsca, aby na którego z nich poje-