Przejdź do zawartości

Strona:Jan Zacharyasiewicz - Przy Morskiem Oku.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   8   —

Według tego niech sobie wybierze, a co za granicą kupicie, to będzie pewnie licha warte.
— Wiem, siostrunciu, że jesteś dobra i zacna, niech ci to Bóg wynagrodzi. Ale powiedz mi, kto tu zobaczy Leoncię i kto byłby dla niej stosowny? Czy pan Walenty z Chwastów, który się po jarmarkach upija i na kredyt cienkiego węgrzyna u Arona bierze?... Czy pan Tomasz z Kartoflanki, który oprócz rodziców ma trzy ciotki rezydentki, a sam w jałowiczych butach chodzi?.. Czy January z Burakowic, który ma sześciu braci i trzy siostry niezamężne na jednym folwareczku?... Nie, Leoncia ma wychowanie wielko-światowe. Mówi po francuzku jak paryżanka, a w mojej obecności mówiła po angielsku z rodowitym anglikiem, który wprawdzie jej nie zawsze zrozumiał, ale dlatego jak się okazało, że był głuchy. Jej szyk i maniery zwracają uwagę wszystkich — ona może wielki los zrobić!
— Co mówisz, kobieto! tak mówiły nieraz nasze matki, babki i prababki i potraciły fortuny! Karawana nigdy nie idzie tym szlakiem, na którym widać kości pomarłych z głodu, pragnienia ludzi i wielbłądów! Czas już mieć rozum.
— Spuść się na mnie, mam doświadczenie, a nie odbieraj mi ostatniej nadziei szczęścia dla mojej Leonci!
I zaczęła znowu rzewnie płakać pani Aneta. Pani Dorota rzuciła pończochę i gorączkowo przebiegła pokój wszerz i wzdłuż.
— Karanie boże, — wołała łamiąc ręce. Ty wydzierasz mi serce z piersi! Nikt na mnie nie płakał i płakać nie powinien! Powiedziałam ci co myślę — a teraz powiedz mi.. ile ci dać pieniędzy na tę podróż? Czy wystarczy tysiąc?
Pani Aneta nie odpowiedziała, tylko płacząc zaprzeczyła ruchem głowy.
— Dwa tysiące!
Pani Aneta odsłoniła oczy i zaczęła łzy ocierać.
— Cóż i dwa tysiące nie wystarczą ci moja biedna Aneto? pytała dalej Dorota biorąc siostrę w objęcia: wieleż ci jeszcze setek dołożyć?
— Choćby pięć jeszcze, szeptała wśród łkania pani Aneta.
— Zgoda, bo mi serce rozdzierasz!
Pani Aneta zarzuciła teraz obie ręce na szyję siostry.
— Jesteś naszym aniołem opiekuńczym, wołała ze wzruszeniem, — jakież to szczęście, żeś za mąż nie poszła, bo któżby