Strona:Jan Sygański - Z życia domowego szlachty sandeckiej.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szczowego sukna po 15 gr. Szyli im zwykle dwaj krawcy miejscowi: Jakób Rinka i Jan Gąska.
Kupowano też do kuchni pana pisarza niemało korzeni, mianowicie pieprz, rodzynki, cukier, szafran, cyment, tatarskie ziele, oliwę, kwiat muszkatowy, stokłoskę, anyżek, goździki, imbier, limonię i małmazyę. Dla urzędnika swego z Ropy brał karazyę lazurową po 24 gr. i sukno meszyńskie po 35 gr., a kuchcikowi morawskiego po 15 gr. Wziął też 12 grzbietów lisich po 33 gr.
W r. 1612 borgował sukna barwiste drogie: zielone i czerwone po 2 talary, a dla sług żółtego 20 łokci, czerwonego i błękitnego 22 łokci, razem za 130 złp. Następnego roku przysłał na dług swój 34 czerwone złote, czyli 79 złp., a winien był jeszcze 49 złp. 9 gr. Zapłacił jednak wszystko i podpisał się własnoręcznie w księdze kupieckiej.
W r. 1614, odebrawszy 100 czerwonych złotych od pana Zygmunta Tarły, kasztelana sandeckiego, dał je do schowania Tymowskiemu. Nieco później dał mu znów 150 złp., pozwalając używać ich na własną potrzebę, byle je oddał na zawołanie. Niedługo tam ostały się w przechowaniu u kupca, bo pan Chwalibóg brał wiele towarów. Oprócz sukien, wziął futro szlamowe za 16 złp., skóry safianowe i bagazyę. Do tego korzenie: pieprz, kwiat muszkatowy, tatarskie ziele, anyżek do wyrobu gorzałki pańskiej, 5 funtów rodzynków i wina starego beczkę za 45 złp.
W r. 1615 po obrachunku zostało jeszcze u Tymowskiego do dalszego przechowania 211 złp., ale nie na długo, bo kupiec posłał niebawem panu pisarzowi futro królicze, faskę piwa, a nawet wystarał się o naprawę jego zegarka, który wówczas jeszcze, nawet pomiędzy szlachtą, do rzadkości należał. Prócz tego dworzanin Posadzki wziął 11 złp., a żyd Wulf, faktor starosty, wziął na rozkazanie pańskie 100 złp.
Niemniej hojnie żył pan Wacław, syn pański. Brał zwykle dla siebie falendyszek lazurowy po 3 złp. i guzy czerwone. Stanisławowi Ługowskiemu, skrzypkowi starosty, kazał dawać niejednokrotnie falendyszek zielony po 2½ złp., żył bowiem z nim w przyjaźni, jako lubownik muzyki i tańców. Zastawił nawet u kupca łyżkę srebrną, a na swoje potrzeby pożyczył 4 czerwone złote. Długi pana Wacława przejął na siebie ojciec, nie bez gorzkich wymówek. Lecz syn nie dotrzymał obietnicy danej uroczyście ojcu, bo kazał sobie kupić w Krakowie pętlic i sznurka za 5 złp. bez 8 gr. Uzbierało się więc długu kilkadziesiąt złotych, na które