Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/547

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

6) Na przedmieściu za Kamienicą był folwark zwany: Librantowskie Hamry. Jędrzej Łykawski odziedziczył go po ojcu, siostra zaś jego, Magdalena, wyszedłszy za mąż za krawca, Jana Tomczykowskiego, utrudniała mu to dziedzictwo. Aby ujść trudności, młody Łykawski, uczeń Akademii krakowskiej, zastawił folwark Jakóbowi Poławińskiemu, rymarzowi, zabezpieczyszcy mu urzędowni spokojne posiadanie jego.
Tymczykowski, który żenił się tylko dla folwarku, nie mógł pogodzić się z tą myślą, iż naprawdę nie będzie tam rządził. Odgrażał się, że tego nie dopuści, i podczas wyborów (1641 r.) powtarzał wobec mieszczan: „Nie będzie on mną rządził, ten ciągniskóra!“ Kiedy zaś urzędownie oddano folwark Poławińskiemu, wpadał tam często, wypędzał i bił czeladź jego.
Gniewało to oczywiście Poławińskiego, i chcąc gwałt gwałtem odeprzeć, przyjął od gód Mateusza, woźnicę silnego, i wysyłając go na folwark, rozkazał: „Idź do gospodarza! tam będziesz leżał. Wczoraj mi go tam krawiec bił; jak przyjdzie, nie dajcie się, ale pobijcie go, ręce i nogi połamcie! ja zastąpię!“
Pracowity Mateusz nie dał sobie dwa razy powtarzać. Jak zwykle przychodzi krawiec przy szabli, i zajrzawszy do piekarni, pyta rozkazująco: „A kto tu gospodarz? A jeszcześ mi tu jest? ruszaj!“ Gospodarz chwycił siekierę, a krawiec do szabli! Ale jej nie wyciągnął, bo parobek Mateusz pochwycił go, rzucił o ziemię i kolanami przytłoczył, waląc pięścią w głowę. Dopiero niewiasty przypadły, rozerwały ich i wyprowadziły krawca na pole, który stękał i trzymał się za łono. Gospodarz zaś całą noc kłopotał się z żoną, czemu przeszkadzała... I byliby go zabili... bo pan Poławiński chciał zapłacić zań 100 grzywien.
Tomczykowski zaniósł żal do urzędu. Poławiński osądzon na 2 tygodnie więzienia honorowego za samowolność i na zapłatę kosztów lekarskich, jeżeli przysięgnie: iż krawiec wprzód nie cierpiał na przepuklinę. Lecz dowiódł, iż krawiec dawno już sam szukał zaczepki i lżył go „ciągniskórą“: za Mateuszem parobka także zaręczył, a sąd przyjął zaręczenie, zwłaszcza że nie było rozlania krwi[1].

Tomczykowski nie poprzestał jednak nachodzić folwarku i wypędzać czeladzi. Zaskarżony kilkakrotnie od młodego Łykawskiego, wkońcu uwięziony za zniewagę sądu i powagi jego, uciekł z więzienia i był spokój[2].

  1. Act. Consul. T. 53. p. 504—505.
  2. Act. Scabin. T. 57. p. 20, 31.