Strona:Jan Sygański - Historya Nowego Sącza.djvu/477

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   224   —

zostały ostatecznie uregulowane kanonami soboru trydenckiego i jakiemi pozostały do dziś dnia; zresztą opisowi stanowiska duchowieństwa i stosunku społecznego do mieszczaństwa poświęciłem rozdział osobny. To tylko jedno nadmienię, że dostąpienie tej godności było najżarliwszem dążeniem i najwyższym celem zarówno kształcącej się młodzieży mieszczańskiej, jak też jej rodziców. A jak zamożniejsze wszystkie rodziny starały się wysyłać do Krakowa na teologie swoich synów, którzy wróciwszy niekiedy do Nowego Sącz, jako księża kollegiaty, przynosili chlubę i zaszczyt swemu rodzinnemu miastu[1], tak również najmniejszej ulegać nie może wątpliwości, że znowu wielu innych wstępowało do klasztoru Franciszkanów lub Norbertanów, gdzie jedni jako kapłani, drudzy przynajmniej jako braciszkowie, spełniali obowiązki i posługi duchowe. Niestety! brak wszelkich bliższych wiadomości, wskutek zatraty lub zniszczenia bibliotek i archiwów obydwóch klasztorów, nie dozwala nam podać żadnych szczegółów co do cichych prac i zatrudnień duchowieństwa zakonnego, jego działalności na polu kaznodziejstwa, naukowem, a może nawet i artystycznem. Pozostaną one dla nas i nadal tajemnicą, a z niemi zarazem prace duchowne zakonników, pochodzących z rodzin mieszczan sandeckich.

Ale do zupełnie innych celów zwrócone były powszechnie interesa i powszechne dążenia całego ogółu mieszczaństwa. Przy nader

  1. Do tych przedewszystkiem zaliczyć należy ks Bartłomieja Fuzoriusza, który już w r. 1584 był wikarym, a od 1605 aż do swojej śmierci (1637) piastował chlubnie godność kustosza kollegiaty. Pobożny i światły ten prałat, oprócz hojnych zapisów na ołtarze i uczniów sandeckich, legował 1.500 złp. na dwóch Penitencyarzy, którzy 3 razy tygodniowo na przemian i przez cały wielki tydzień mieli obowiązek słuchania spowiedzi w kollegiacie, a za ten pobożny trud pobierali rocznie 100 złp. — Obok niego także inni zostawili po sobie miłe i niezatarte wspomnienia, jak ks. Jan Witaliszowski, który od swoich prymicyi 1627 r. bez przerwy pracował przy kollegiacie, najprzód w charakterze wikarego, a potem jako powszechnie kochany i szanowany prałat-kustosz 1645—1657 r. — Podobnie ks. Stanisław Niedziałkiewicz po odprawieniu prymicyi 1647 r. pozostaje stale w swem rodzinnem mieście i tamże umiera na posłudze zapowietrzonym 1652 r. — Jeszcze bardziej w pamięci Sandeczan zapisał się ks. Franciszek Pełka. Wyświęciony 1650 r., spełnia obowiązki wikarego przy kollegiacie do r. 1657, później zostaje kanonikiem w Pułtusku i leguje (1675) swój folwark w Gołąbkowicach, tudzież grunta dziedziczne za rzeką Kamienicą, na dwóch Mansyonarzy w kollegiacie sandeckiej, z obowiązkiem śpiewania codziennego Officium B. Virg. Mariae, na wzór kościoła Maryackiego w Krakowie.