Zmarły w r. 1631 kupiec, Jerzy Tymowski, zostawił małoletniego syna Jasia i żonę Krystynę z dość znacznym majątkiem, bo kamienicą z ogrodem w rynku, tudzież folwarkiem na przedmieściu. Pani Krystyna, czując się jeszcze dość młodą, aby w samotności i wdowiej żałobie wyglądać niecierpliwie końca nudnego żywota, weszła (1635) w powtórne związki małżeńskie z Marcinem Oleksowiczem, kupcem Nowego Sącza. Wypełniając jednak święcie wolę ś. p. pierwszego męża swego, posyłała Jasie do szkoły sandeckiej. A kiedy tenże już dostatecznie zgłębił tajemnice swojskich Muz przybytku, wyprawiła go do słynnej Akademii jagiellońskiej w Krakowie, pragnąc, aby, poznawszy co piękne i rozumne, wrócił z wawrzynowym wieńcem jako bakałarz, ku ozdobie swego rodzinnego miasta[1].
Najprzód tedy w samą wigilię św. Józefa, t. j. 18. marca 1639 r., oddał pan Oleksowicz synaczka, ś. p. antecesora swego, w Krakowie do stołu pana Jakóba, szwagra swej żony, który mieszkał naprzeciw kościoła Dominikanów. Przy oddaniu dał masła faskę za 6 złp. W krótkim czasie potem posłał temuż panu Jakóbowi przez Fratrowicza talarów twardych 16 czyli 46 złp., i znowu później faskę masła za 6 złp.
Ponieważ jednak strój sandecki, aczkolwiek niepośledni, nie sprostał krakowskiemu, więc aby Jaś u innych wyrostków akademickich nie był w poniewierce, a w zimie z przeziębienia nie nie szwankował na zdrowiu, posłano mu przedniego pakłaku, czyli sukna czchowskiego, na dołoman i na delijkę. Oleksowicz, szczerze i rzetelnie posyłając, nie mierzył ani sobie zapisał, ile go kosztowało, i dopiero później wyrachował z pamięci: „Za futro nóżkowe lisie dałem w Lublinie 5 złp. Za 3 lisy na przodki do delijki wraz z wszystkiemi potrzebami wyszło 13 złp. 11 gr.“
Roku 1640, pisze dalej pan Oleksowicz, „wziąłem Jasia do pana Jakóba, szwagra mej żony, i oddałem go do stołu do pana Koya, złotnika, który mieszka na brackiej ulicy, i dałem od niego od stołu według postanowienia i umówienia za lata 1640—1641 złp. 200. Posłałem też za pisaniem jego łososiów 2 i faskę masła za 16 złp.“ — „Roku 1642 od pana Koya wzięła go ciotka rodzona
- ↑ Marzenia pani Krystyny spełniły się istotnie. W r. 1645 zamianowała Akademia Jana Tymowskiego bakałarzem. We wrześniu 1649 r. przywieźli go rajcy kolasą miejską, ażeby w swem rodzinnem mieście kierował młodzieżą szkolną. Ale troskliwa i kochająca matka nie doczekała się tej ostatniej pociechy za życia — dwa lata przedtem (1647 r.) wstąpiła do grobu!