rych przechowały się do dziś dnia jeszcze znaczne ruiny[1]. Stamtąd też sprowadzał je Tymowski a dostarczał go od r. 1607 hutnik, imieniem Kasper, który w r. 1613 przeniósł się do Sulina (Szulin) na Spiżu i tam szyby wyrabiał. Przywoził je do Nowego Sącza on sam albo jego żona, i to po kilka razy na rok: tak n. p. od lipca 1607 r. aż do końca roku kupował od nich Tymowski aż 6 razy. Szyby te bywały trojakie, jako to: okrągłe, małe nieprzeźroczyste, i wielkie czworoboczne przeźroczyste, wielkości mniej więcej ćwiartki papieru. Te ostatnie sprzedawano na kopy czy setki, a za kopę czy setkę płacił Tymowski po 1 złp., sprzedawał ją zaś po 1 grzywnie czyli 1 złp. 18 gr., a więc z zyskiem 60%. — Szyby drobne zaś kupował skrzynakami, jedna po 5 złp., sprzedając je po 6 złp., a więc z zyskiem 20%, przyczem jako kupiec oględny zamiast pieniędzmi płacił czasem towarem, mianowicie suknami grubemi i ciężkiemi, jak karazya, falendysz i kir, tudzież winem.
Jaki zaś był pokup i odbyt na ten towar, dowodzą liczby, skoro szyb wielkich przeźroczystych przywożono mu na jeden raz po kilkaset, od 300 do 800, ale także tysiącami aż do 4.500: tak samo i drobnych szyb dostarczano w różnej ilości, zawsze po kilka skrzynek, na jeden raz 2 do 10. Od r. 1616 przywóz szyb tak jednych jak i drugich ciągle się wzmaga, widać więc, że i potrzeba i pokup tychże coraz stawały się większe, zwłaszcza że Tymowski dostarczał tego towaru dla kupców lub szklarzy miast innych. Między kupującymi bowiem w większej ilości, po kilkaset szyb przejrzystych a kilka skrzynek drobnych, znajdujemy nazwiska dwóch mieszczan z Biecza: Stanisław Jędrzejków i Jędrzej Kutalik[2].
W ścisłym związku z handlem szkła zostawał także ołów. Potrzebowali go szklarze, jak niejaka błoniarka Kloska ze szpitalnej ulicy, która, nie mogąc zapłacić gotówką za pół kamienia ołowiu, musiała dać w zastaw szablę i latarkę (1614 r.), tudzież inni, którzy kupowali go funtami; ale jeszcze bardziej sami hutnicy, dostarczając widocznie już szyby gotowe oprawione w ołów, jak ów Kasper z Jazowska, który naraz wziął przeszło cetnar ołowiu (1611 r.) Jednak najwięcej odbytu na ten towar było ze strony konwisarzy, a że odbyt ten musiał być wcale znaczny, pokazuje okoliczność, że żona Tymowskiego, będąc w Krakowie 1614 r., umyślnie pożyczyła