w nim miłość do poezji polskiej. Ks. Karol Zöller, krasomówca i kaznodzieja płomienny, wywoływał w młodym umyśle pierwsze obrazy i nastroje religijne. A w wyższem gimnazjum prof. Krystyniacki, zapalony wielbiciel świata starożytnego, wypisał w młodym umyśle takie obrazy — że po dziesiątkach lat musiały one zmartwychwstać w umyśle dojrzałego człowieka-malarza i przyoblec czarowne kształty niezrównanych ilustracji Odyssei Homera.
Jakżeż barwnie opowiadał nam Janek, jak to Sokal (gdzie chodził do 4 klasy normalnej) ma w pamięci czasy napadów dziczy kozackiej, jakie portrety wiszą w klasztorze O. O. Bernardynów i jak dzwon wieczorny codziennie wspomina oblężenie klasztoru przez Chmielnickiego. — Potem Janek krótko przebywał na stancji we Lwowie, gdzie uczęszczał do I klasy gimnazjum t. zw. bernardyńskiego i gdzie liczne pamiątki historyczne rozpalały dalej wyobraźnię dzieciaka.
W r. 1869 ojciec Janka przenosi się do Brodów — a gdy tu istnieje gimnazjum realne, cała rodzina łączy się znów razem.
Mój Boże! Jakież to bajkowe, jakie świetlane chwile — te lata spędzone razem z Jankiem na ławie szkolnej!
Ludzie dojrzali zwykle się wstydzą przyznać do tego, jak byli dzieciakami naiwnemi — ale czyż jest coś piękniejszego, jak ten wiek nieświadomości i te lata naiwności dziecięcej? Do dzisiaj pamiętam, jak chodząc obaj na nabożeństwa majowe, któregoś wieczora przed pożegnaniem, wyznaliśmy sobie ze wzruszeniem, że się kochamy i że odtąd chcemy być przyjaciółmi...
A do tego naszego związku przyłączył się później i dzieciak trzeci — trochę starszy od nas Franio Mrozowski. Zdawało mi się nieraz, że Janek więcej lgnie do Frania — co mi sprawiało wielką boleść. Takie to były pierwsze sercowe zmartwienia nasze...
Poza nauką schodziliśmy się często bądź w domu moich rodziców, bądź w domu ojca Janka — a ponadto czasem w innych znajomych domach. Siostra Janka miała swoje koleżanki, więc bawiliśmy się często razem, chłopcy i panienki. Zabawy towarzyskie pokroju staroświeckiego, śpiewki, cenzury i fanty, deklamacje, naiwne studenckie przedstawienia amatorskie a czasem tańce bardzo prymitywne — oto program tych chwil rekreacji. Oczywiście już i tu między dzie-
Strona:Jan Styka.djvu/10
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.