Strona:Jan Rzewnicki - Moje przygody w Tatrach.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mej dziedziny. No, takie zestrojenie się to lubię. Doktór — doświadczony już taternik, nie ulęknie się byle czego; młoda, przystojna i tak trochę w stylu bébé milutka małżonka — znowu ciekawy okaz niewieściego gatunku w Tatrach; jest w nich po raz pierwszy, a robi wrażenie skończonej taterniczki! Uwierzyć trudno, iżby w ciągu paru tygodni mogła się tak wykształcić. Otrzaskanie topograficzne przypisuję literaturze przewodnikowej, ale otrzaskanie turystyczne skąd? Ta kobieta niczego się w górach nie boi; stąpa pewnie i mocno, jak jenerał niemal: wolno podobno chodzi, ale widzę, gdy potrzeba, jak marzenie śmiga! Oboje małżonkowie widać, że nie na zabawę przyjechali w Tatry, — przyjechali na znojną pracę wycieczkową. Gdzieś tam w Zakopanem założyli siedzibę wakacyjną, ale jak ognia, tak się domu boją; w górach im lepiej...... W projektach nie hamują się wzajemnie, lecz przeciwnie, podniecają. Małżeństwem są od trzech miesięcy zaledwie, a jednak potrafią się nazewnątrz udzielać, choć oczywiście autonomię pewną stosują w naszej Cubrynowej rzeczypospolitej. Rys charakterystyczny: gospodarność i samowystarczalność: z plecakami doktorostwa Europę zejśćby można...
Innego typu taternikami jest drugie stadło: też amatorzy, to widać, ale życie towarzyskie, zda się, miarkuje w nich zapały: uciekać z domu, jak tamci, ciby nie umieli, nie... Eksperiencji taternickiej pani ma już nieco, ale, oczywiście, nie z poziomu Cubryny; chodzi lekko i rączo i — zazdrośćcie! — nie męczy się wcale. Zato małżonek, niezmiernie