Strona:Jan Maurycy Kamiński - O prostytucji.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzą znowu wszystko w czarnych kolorach, a chcąc gwałtem wcisnąć się pod chorągiew modnego nihilizmu, uciekają się często do oklepanych szykan, przypominających zwłaszcza dzisiaj, stare nasze przysłowie: „na pochyłe drzewo to i kozy skaczą.” Naszém zdaniem, kościół, przez który rozumiemy i dogmata i hierarchję, wpływał i dodatnio i ujemnie na prostytucję: wpływ dodatni przeważał w duchu jego nauki, ujemny w wadliwéj sprzyjającéj nadużyciom organizacji. — Co do pierwszego, kościół nie zapomniał nigdy, że nierządnica otarła Chrystusowi nogi swemi włosami i że Zbawca odpuścił jéj grzechy, oblane łzami pokuty w słowach, uznających nawet w najnieporządniejszej miłości, ślady jéj boskiego pochodzenia: „Multa remittuntur ei peccata quia dillexit multum.” (Lucas VII, 47). Nowa wiara ogłasza wciąż swe prawdy w duchu przebaczenia: „Nie pytamy się chrześcian, powiada Sty Hieronim (Epistola ad Euriam), jak zaczynają, ale jak kończą.” Przez całe średnie wieki, od Hieronima i Augustyna, do Tomasza z Akwinu, od konsylium w Elwirze, do konsylium w Medyolanie, kościół powstawał zawsze przeciw nieczystości i prostytucji, lecz uznając je za zło nieprzezwyciężone, tolerował je w pewnym stopniu, a jednocześnie wskazywał błądzącym możność powrotu na drogę cnoty, otwierając wrota przebaczenia. Kiedy Cycero (Oratio pro Cael. cap. 20), nie przypuszczał nawet, aby można zabraniać młodzieży uczęszczania do nierządnic, Sty Cyprjan (Epistola IX), utrzymuje, iż rozpustnicy kalając ciało uświęcone obecnością Boga, są występniejsi od słabych chrześcian wyrzekających się wiary; lecz z drugiéj strony, gdy prawa żydów i rzymian, piętnowały wieczną hańbą kobietę publiczną i zamykały przed nią drogę poprawy