Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zamecki. Nawet podkowy słynnego kasztanka, ściśle biorąc, były tak obdłużone, jak gdyby były ze złota.
— Trzy tysiące, to tyle, co nic — zauważyła pani Helena nie tracąc flegmy.
— Zapewne, ale gdybyś chciała pomódz mi trochę, mógłbym....
— Ciekawam, cobyś mógł?
— Wyjechać za granicę, i próbować szczęścia....
— A ja?
— Ty.... Ach! ty... masz jakieś swoje plany....
Lucrezia Floriani zerwała się z kozetki i przystąpiła do Tealda Soavi z owemi piorunami w oczach, przed któremi, jak wiemy, drżał jak student. Chrystusowy charakter jej miłości, o którym czytaliśmy tyle pięknych rzeczy w ustępie wypisanym z książki pani Sand — narażony był na ciężką próbę. Ale bo też i Tealdo coraz mniej był aniołem! Zamiast wszakże wybuchnąć gniewem, pani Helena zaśmiała się tylko spazmatycznie.
— Czy ty wiesz, co mówisz? — zapytała. — Chcesz uciekać, a mnie pozwalasz wspaniałomyślnie albo otruć się, albo znieść w pokorze skutki twoich sprawek! Jest to podłość tak niedorzeczna w swojej naiwności, że aż mi trudno brać ci ją za złe!
— Ależ powiedz mi, co robić, co robić! Ja tracę zmysły... ja czuję, że jestem zgubionym! Tak, zgubionym! O, nieszczęście, nieszczęście!
P. Alfred upadł na fotel, z załamanemi rękami, i począł — nie płakać, ale szlochać, zawodzić, i tłuc głową o poręcze fotelu w konwulsyach rozpaczy. Był to widok, ze względu na sytuacyę i na to wszystko, co ją stworzyło, wstrętniejszy stokroć od widoku zatwardziałego złoczyńcy, z fatalistyczną obojętnością spoglądającego na los, który sobie zgotował, ale nieprofanującego przynajmniej tem zachowaniem się swojem łez, tej broni uciśnionych i niewinnych, łez, w których jest zawsze odwołanie się do sprawiedliwości, do współczucia, do litości. Jeżeli straszną jest złość, nieznająca trwogi, to złość kwiląca ze strachu jest