Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

list miał być oddany wujowi, t. j. p. Skryptowiczowi. Po napisaniu tego wszystkiego, Helenka odczytała swój list parę razy, przeczytawszy wszakże poprzednio kilka pierwszych lepszych stronic z książki, którą miała pod ręką, a to z największą, jak tylko mogła, uwagą. Pan Wacław nauczył ją, że jeżeli sobie chcemy dokładnie zdać sprawę z tego, cośmy napisali pod silnem wrażeniem jakiejś na wskróś nas przejmującej myśli, a mianowicie, jeżeli chcemy mniej więcej wyobrazić sobie, jak wyda się drugim to, cośmy napisali, dobrze jest przed odczytaniem zająć się czemś obojętnem, ażeby bodaj na chwilę oderwać myśli od zajmującego nas przeważnie szeregu pojęć i wyobrażeń. W braku czego innego, Helenka odczytała tedy rzecz o fermentacyi wyskokowej i octowej, a potem dopiero swoje pismo. Nakoniec przestała się wahać, zapieczętowała list i wróciła z nim na werandę.
Zastała tam dyskusyę obyczajowo-historyczną. Proboszcz dowodził, że zbrodnie skrytobójstwa i rozmyślnego morderstwa wyjątkowo tylko i w bardzo wielkich odstępach czasu wydarzały się w Polsce. Pan Zamecki był przeciwnego, a raczej tego zdania, iż zbrodnie podobne wydarzały się u nas równie często, jak w innych krajach, położonych pod tą samą szerokością geograficzną i mających podobne do naszych stosunki społeczne. Dat statystycznych nie było pod ręką, ale p. Tadeusz przytaczał na poparcie swojego zdania mnóstwo faktów, które przechowała historya, i które, jakkolwiek mniej powszechnie znane, miały dowodzić, że pod względem obyczajowym nie byliśmy wprawdzie gorszymi, ale też nie byliśmy i lepszymi od innych. Proboszcz odwoływał się na fakt, iż królobójstwo nie wydarzyło się u nas nigdy. Na to odpowiadał p. Zamecki, że późniejszych królów nikt nie zabijał, bo w istocie rzeczy nie byli królami, ale za czasów piastowskich, kiedy jeszcze władza monarsza coś znaczyła, targano się nieraz na życie królów. Między innemi przytaczał zamordowanie Leszka Białego, i robił uwagę, że jeżeli — chociaż mylnie — wyobrażamy sobie Glińskiego Polakiem, to Świętopełk i Odonicz, sprawcy