Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiadomić księdza natychmiast o swojem postanowieniu, ale na widok jego apoplektycznej miny odłożył to na później, wiedział bowiem, że go zmartwi.
— Ktoś musi być chorym w zamku — zauważył w tej chwili kucharz Jacenty, który często zwykł był wtrącać się do rozmowy, krzątając się po pokoju. — Konie poszły po doktora — dodał.
— Tak wcześnie? Z pewnością ktoś zachorował! Daj mi Jacenty kapelusz i laskę, pójdę dowiedzieć się, co się stało. Nie turbuj się, mój Wacławie, wrócę zaraz i powiem ci, co się dowiem; zbladłeś jak ściana, mój chłopcze, napij się wody!
Ktoś zachorował w zamku! A w tym zamku znajdowała się ona! Ona, od której chciał uciekać, którą chciał zapomnieć!
Obawy okazały się płonnemi. P. Zamecki miał wprawdzie rano bardzo silny atak astmy, połączony z chwilową nieprzytomnością, ale teraz było mu już całkiem dobrze. P. Zamecka skarżyła się na gwałtowną migrenę, ale i to nie było powodem, dla którego posłano po doktora. Właściwym powodem był nadzwyczajnie długi list, który posłaniec przywiózł z poczty i który mimo długości swojej pochodził od p. Skryptowicza i cały pisany był jego ręką. P. Zamecki otrzymawszy go, poszedł do pokoju swojej żony i zastał ją mocno cierpiącą.
— Zirytowałaś się wczoraj, moja duszo, i z tego powodu dostałaś tak nieznośnej migreny — powiedział. — Przyczyniłem się i ja do tego, bo w istocie, pomimo tego, co mówił Zgorzelski, nie wiem dlaczego nie uwierzyłem z początku, by mama była tak mocno chorą. Niestety, jest tu list od Karola, który potwierdza nietylko to, co mi mówił o mamie, ale przedstawia całą rzecz jeszcze w gorszem świetle. Nie ma ani chwili do stracenia, musimy natychmiast jechać do miasta. Czytaj!
List brzmiał:
„Kochany Tadeuszu! Katastrofa, którą przewidywałem, nastąpiła. Ciotka Podwalska dostała pomięszania zmy-