Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bawniejszego, niż nosić w głowie ekstrakt tabularny Kruchówki.
— Masz racyę, moja duszko — odparł p. Tadeusz, śmiejąc się. — Otóż, jeśli się nie mylę, dług bankowy wynosi dwadzieścia tysięcy, i po części jest już spłacony. Nadzieja pożyczki w kasie oszczędności jest zawodną, o czem Zgorzelski przekonał się już niezawodnie. Dlatego też powiedz mu, że ponieważ Wandzia tak długo bawi w naszym domu, iż uważamy ją za należącą do naszej rodziny, przeznaczyliśmy dla niej oprócz wyprawy, dwadzieścia tysięcy posagu. Podług obecnego kursu listów zastawnych, pietnaście tysięcy wystarczy na spłacenie banku, a pięć tysięcy będzie p. Alfred mógł włożyć w gospodarstwo, co na trzystu morgach jest dostatecznem, zwłaszcza gdy nie będzie potrzebował płacić rat bankowych. Powiedz mu to wszystko, moja duszko, i zażądaj, aby się wyraźnie oświadczył o Wandzię, zwłaszcza, że jako jej przyjaciółka, wiesz dokładnie, jakie stosunki ich łączą. Dopiero gdyby nie przyjął tej racyonalnej i jak sądzę, korzystnej propozycyi, to ja się z nim rozmówię. Czy spamiętasz, co powiedziałem?
— Mam nadzieję, że spamiętam, ale przyznam ci się, że nie mam najmniejszej ochoty konferowania z p. Zgorzelskim. Ten człowiek irytuje mię swojemi kłamstwami do najwyższego stopnia.
— Nic to nie zaszkodzi, moja duszko, że cię trochę irytuje, przedstawisz mu sprawę z tem większą energią, podczas gdy ja, jeżelibym się zirytował, mógłbym tej energii rozwinąć więcej, niżby to było pożądanem dla szczęścia i spokoju Wandy.
— Ach prawda, ta biedna Wandzia!
— Więc podejmujesz się tej dyplomatycznej misyi, moja duszko?
— Cóż robić, muszę.
— To wybornie. Ja tymczasem pójdę na probostwo, bo mam interes do ks. Chyżyckiego, a raczej do drugiego z naszych zakochanych. Boję się, aby nie uciekł, gdy zobaczy Helenkę.