Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzyć reszty swojej myśli papierowi. I teraz, siadłszy przy sekretarzyku, nie kontynuowała dalej pamiętnika. Skreśliła tylko na prędce bilet, z którym za chwilę kozak Dubyna popędził na koniu do Kruchówki. W parę godzin później, ku lasowi ciągnącemu się w tej stronie, widzieć można było pędzącą na skarogniadym koniu amazonkę, czarno ubraną. Dubyna musiał się zmęczyć jazdą, a pani nie lubiła mitrężyć ludzi, kazała mu zostać w domu, wyjątkowo wyjechała sama na spacer.




ROZDZIAŁ IX.


P. Tadeusz i p. Karol ułożyli po drodze do miasta plan kampanii, na którą się wybrali. Oczywistą było rzeczą, iż Helenka nie powinna była wiedzieć, dlaczego zabierano ją nagle do Rymiszowa, postanowiono więc nie wspominać ani jej, ani córkom p. Skryptowicza, że Wacław tam się znajduje, ale natomiast, dla zmniejszenia opozycyi przeciw wyjazdowi Helenki, miał p. Karol szepnąć na ucho swojej żonie, o co chodzi. Wszystkie te ostrożności były zbytecznemi, zważywszy że p. Zgorzelski podczas swojej wizyty u pp. Skryptowiczów nietylko wspomniał o Wacławie Rolińskim, jako częstym gościu pp. Zameckich, ale nadto, ponieważ miał zwyczaj przy każdej sposobności odzywać się z przekąsem o pani Helenie, więc nie omieszkał dodać, jak dalece młody ten technik jest u niej w łaskach, i jak często towarzyszy jej w przejażdżkach konnych. Otóż Helenka nietylko pamiętała dobrze te słowa p. Alfreda, i ton, jakim były powiedziane, ale nadto od kilku dni nie myślała o niczem innem, jak tylko o tem. Przedewszystkiem rozmyślania te obudziły w niej coraz serdeczniejszą nienawiść ku p. Alfredowi, i widzieliśmy już, że sumaryczne postępowanie p. Karola z tym bohaterem naszej powieści znalazło z jej strony uznanie nawet wówczas, gdy córki ganiły zbytnią gwałtowność ojca. Był ten p. Alfred w jej oczach