Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cała uwagę przechodniów, zatrzymał Pepiego i Niunia, przedstawiając im, że nie wypada im kompromitować się w ten sposób. Szli więc powoli za p. Alfredem, który wkrótce dopędził na nowo dziewczęta, i przystąpił do jednej z nich, idącej od strony ulicy.
— Czy pani pozwoli towarzyszyć sobie? — odezwał się Faust nowomodny do nowoczesnej Małgorzaty.
Para prześlicznie oprawionych czarnych oczu w odpowiedzi, z przestrachem i zgrozą wypatrzyła się na niego, a właścicielka ich cofnęła się na bok, ściskając ramię swojej towarzyszki.
— Chodźmy, Franiu, na miłość Boga, chodźmy! — zawołała z obawą, i wszystkie trzy poczęły biedz co miały siły.
P. Alfred, któremu nie wypadało biedz przez ulicę, nie mógł dopędzić spłoszonych dziewcząt, jakkolwiek przyspieszał kroku. Szedł więc za niemi w pewnem oddaleniu, i spostrzegł, że weszły w bramę kamienicy, nie położonej przy żadnej z ulic, które wymieniano na wieczorku u p. Mizerkowej, Pospieszył za niemi rezolutnie i widział, że przebywszy obszerny dziedziniec, brukowany kamieniami, znikły w głębi sieni długiej, jednopiętrowej oficyny. Bohater nasz zawahał się nieco, zatrzymawszy się w bramie, gdzie go zastali p. Pepi, Niunio i Siunio, rekognoskującego wzrokiem nieznany teren. Z okien pomieszkania w oficynie, znanego nam z pierwszych rozdziałów tej powieści, widać było tę grupę ludzi dobrego tonu, jak odbywała rodzaj rady wojennej. Było to pomieszkanie p. Karola Skryptowicza, a czytelnik, tak domyślny za naszych czasów, odgadł już niezawodnie, że pomiędzy panienkami ściganemi przez p. Alfreda znajdowała się panna Helena Grodecka, podczas gdy towarzyszki jej były córkami p. Karola.
Wiemy już, że p. Skryptowicz od pewnego czasu nauczył się był wstawać bardzo wcześnie, nie zadziwi nas przeto, że i dzisiaj widział z okna swoje panny, drżące i pomięszane, w powrocie z kościoła. Popłoch sprawiony spotkaniem z p. Alfredem był tak wielki, że pomimo owego naprężenia stosunków między p. Karolem a jego rodziną,