Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do teatru, chciał w ich towarzystwie robić lub przyjmować wizyty, jednem słowem, gotów był dokonać takich cudów uprzejmości i grzeczności, na jakie nie zdobył się nigdy przedtem — i nie udało mu się to ani razu. Migreny i bole zębów zdawały się panować epidemicznie w jego rodzinie; nikt mu się nie sprzeciwiał wprost, a przecież wszyscy a raczej wszystkie, paraliżowały najlepsze jego chęci i najbardziej uprzejme zamiary. Była to bierna opozycya nakształt tej, jakiej w nowszych czasach chwycił się naród czeski; niezwalczona mięszanina uległości, lojalności, pozornej czy rzeczywistej apatyi, łez bez skarg, westchnień bez słów, i rozpaczy w spojrzeniach, nigdzie nieskierowanych, pływających niejako w próżnej przestrzeni!
P. Skryptowicz miał słabsze, czy drażliwsze nerwy od austryackich mężów stanu. Dwa tygodnie tylko trwał ten bunt milczący, a pokonał go najzupełniej. Najpierw począł sypiać w nocy, a w dzień wychodzić z domu, albo być widzialnym u siebie dla ludzi, którzy przychodzili go odwiedzać i dawniej nigdy nie mogli dokazać tej sztuki, bo p. Karol bywał zawsze bardzo „cierpiącym“ albo „spracowanym“ i nikogo nie puszczano do jego pokoju. Tej zmianie w sposobie życia p. Karola, niniejsza wiarygodna historya zawdzięczać będzie po części swój rozdział następujący — tutaj należy jeszcze tylko wiadomość, że ósmego już dnia po zainaugurowaniu owej polityki biernego oporu ze strony p. Skryptowiczowej, jej córek i Helenki, poraz pierwszy od lat piętnastu p. Karol kazał sobie przynieść kopertę i znaczek pocztowy, i napisał, co następuje:
„Tadeuszu! Przyjeżdżaj, bo nie mogę sobie dać rady. Helena jest zakochaną, wszystko skwaszone, i wszystko nie do wytrzymania. Mam ochotę wyprowadzić się do Nowej Gwinei albo jeszcze dalej.
Przyjeżdżaj koniecznie i natychmiast. Karol“.
Kto tak rzadko wdaje się w korespondencyę, jak P. Skryptowicz, ten nierad powierza poczcie swoje listy bez rewersu. I p. Karol nie zaniedbał tej ostrożnoBci, z obawy, aby nie musiał pisać po raz drugi. — Tadeusz odebrał więc