Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

grosza — pani Drozdowska zmuszoną była sama przyznać się do tego wyskoku swojej uczciwości.
Jeżeli godzina czułej troskliwości i wielkiego krzątania się stanowić może zadośćuczynienie za siedm lat nieuczciwego niedbalstwa, to pani Drozdowska w istocie zasłużyła teraz na absolucyę zupełną. Niepodobna opisać, jak starannie myła i czesała czarnooką dziewczynkę, jak ją karmiła mlekiem sprowadzonem ze wsi i bułkami przywiezionemi z miasta, ile pracy zadała sobie, aby przystosować do jej wzrostu garderobę, którą zawierało zawiniątko p. Skryptowiczowej. Dziecko z początku niechętnie i z trwogą, ale w milczeniu poddawało się tym operacyom; powoli zaś oswoiło się z niemi i w oczach jego widać było już tylko w pół niedowierzające, a w pół radośne zdziwienie. Była to dla małej Helenki chwila, która na wieki utkwić musiała w jej pamięci, i utkwiła. Nie widziała ona była jeszcze w życiu swojem nic, oprócz krajobrazu, powyżej opisanego, i takich ludzi, jakich w nim widzieliśmy. Ale czasem, wieczorami „neńka“, gdy była w dobrym humorze, zgromadzała koło siebie swoje dzieci, i opowiadała im cudowne bajki o pięknych paniach i panach, o kraśnych sukniach, wstążkach i trzewikach, o pałacach i karetach, o wonnych, nieznanych przysmakach i innych rzeczach niemniej dziwnych i zagadkowych. Ołence nie wolno było zbliżać się, ale siedziała opodal w kącie i słuchała pilnie tych powiastek, płodów wyobraźni równie ubogiej, jak ubogą była wkoło cała przyroda, jak ubogiem było życie w tym smutnym zakątku. W naszych równinach dręczonych pługiem, pustoszonych siekierą, rzadko przerzynanych większemi rzekami, nie szukać poezyi ludowej. Jedna smętna nuta, jakby naśladująca jęk wiatru, szukającego zapory w otwartem polu i nie znajdującego jej, to cała muzyka. Zabobonna powiastka o strachach, i mglista wieść o jakichś świetnościach i dostatkach, które gdzieś mają istnieć, ale których nikt żywy nie widział i nie doznał, to jedyny objaw twórczej imaginacyi. Ołenka miała umysł żywy, którego nie zdołało przygnieść ze wszystkiem złe obchodzenie się „neńki“. Nie raz śniły jej