Strona:Jan Lam - Idealisci.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ III.


Pan Tadeusz Zamecki siedział zaledwie od pięciu minut za stołem w restauracyi hotelowej, i zaledwie o trzeciej, czy czwartej potrawie, umieszczonej na spisie, dowiedział się był od garsona, że „właśnie wyszła, ale natomiast są na usługi: polędwica, bifsztyk, rozbratel, sznycel, kotlety.“ Od niepamiętnych czasów, krótka ta litania recytowaną bywa każdemu gościowi, który zawita do którejkolwiek restauracyi w pewnem mieście środkowej Europy, i wszyscy goście nieprzybywający z prowincyi, umieją ją na pamięć, podczas gdy wieśniacy z nieugiętą konsekwencyą każą ją sobie powtarzać i dysponują następnie potrawę, wydrukowaną w cenniku jedynie dla przekonania przybyszów, że kucharz miał ciotkę, której mąż znał kamerdynera pewnego wielkiego domu, gdzie jadano rzecz tego nazwiska. Garson biega i obiecuje, że żądana potrawa „zaraz idzie“, aż nakoniec po długiem niecierpliwieniu się gościa wyznaje, że już „wyszła, ale jest polędwica, bifsztyk, rozbratel, sznycel, kotlety“ i tak dalej, in dulce infinitum. Oprócz tych specyałów, raz tylko zdarzyło mi się widzieć, że dwóm panom podano cztery nogi z jednego i tego samego świeżo upieczonego kapłona, z którego piersi i skrzydeł wszelki ślad zaginął. Otóż p. Zamecki nie miał jeszcze czasu zniecierpliwić się, ani zrobić tych spostrzeżeń, kiedy otworzyły się drzwi i wszedł p. Skryptowicz, istotny p. Skryptowicz, bez łóżka, bez szlafmicy, bez szlafroka, jak gdyby ziemia stworzoną była do chodzenia po niej, a nie do leżenia! Co więcej, p. Skryptowicz usiadł i zaczął jeść, nie wyrzuciwszy ani jednego talerza za okno, i objawiwszy zaledwie niewyraźny zamiar rozszarpania garsona za to, iż go częstował „polędwicą, bifsztykiem, rozbratlem itd.“ Wszystko to razem zapowiadało że p. Skryptowicz jest w niezwykle dobrym humorze, i że można z nim mówić o interesach, co się nie zdarzało tak często. P. Skryptowicz był niegdyś prawnikiem, podjął się prowadzenia jednego tylko, większego i przegranego już prawie procesu,