sześć szwadronów, a w każdym szwadronie oprócz rotmistrza, porucznik i dwóch podporuczników. Wszyscy mają błyszczące guziki, to ją pocieszy!
— Panie Edmundzie, słyszysz pan, jak on bluźni? Prawda, że pan jesteś lepszym od niego?
— Czemu ty się jego nie pytasz wyraźnie o to, co chcesz, aby ci powiedział? Mundziu powiedz-że jej, że jest lepszą od panny Wandy! Powiedz jej to i powtórz, bo ona potrzebuje koniecznie, aby to w nią kto wmówił, zważywszy, że sama w to niebardzo wierzy.
— Nie słuchaj pan tego bezbożnika — zawołała Elsia, zatykając mi uszy swojemi drobnemi rączkami. — Idź sobie, idź, ty brzydki braciszku — dodała, odwracając się od Józia, który ją chciał pocałować w czoło.
— No, kiedy ja brzydki, to niech on ciebie pocałuje — powiedział Józio, i tak nas jakoś figlarz uchwycił i trącił oboje, że stało się, jak powiedział. Elsia odskoczyła zarumieniona, pogroziła Józiowi palcem, podała mi jeszcze raz rękę i znikła.
Wypełniłem święcie jej rozkazy. List do Herminy wyprawiłem pocztą za recepisem, aby nie przepadł, drugiej zaś koperty nie otworzyłem, aż nazajutrz dostrzegłszy na niej już przedtem mimowoli, pospiesznie skreślony adres: „P. Edmund Moulard“.
Koperta nie zawierała nic, oprócz kilku niezabudek wyrwanych z bukietu i obwiniętych naprędce białą atłasową wstążką, na której haftowane były złotemi nićmi słowa: Forget me not (nie zapominaj mnie). Przypomniałem sobie, że Elsia pytała mię przed tygodniem, jak się to pisze po angielsku, i że musiałem jej to nawet napisać, dla pamięci.
Wyszyła więc sama, złotem na atłasowej białej wstążce to słodkie polecenie. A przy pożegnaniu polecała mi, abym się postarał o jego wypełnienie! O, jakże byłem szczęśliwym! Wszak nadto, pisała do Herminy, wszak stało się Widocznie coś, o czem ja jeszcze nie wiedziałem, skoro przyszło między niemi do korespondencyi! Łamałem sobie
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom II.djvu/37
Wygląd
Ta strona została przepisana.