Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Fałszowane! — palnął rezolutnie mój towarzysz broni. Rozśmieliśmy się wszyscy, a księża oświadczyli, że to „filut chłopak“ i że kwalifikuje się już teraz wybornie do trzeciej klasy. Przyszła kolej na mnie.
Batalię rozpoczął ksiądz katecheta. Nie chciałbym zgrzeszyć nieuszanowaniem wobec tak poważnego męża, ale okrągła jego twarz mocno rumiana, i białe, krótko strzyżone włosy robiły mi razem zawsze wrażenie wielkiej maliny, zjednej strony przysypanej cukrem. Ksiądz katecheta zapytał najo pierw mego opiekuna jakiego jestem wyznania, a dowiedziawszy się, że jestem ritus latini, przechylił sięw tył, przymrużył jedno oko, złożył ręce na brzuchu i począł kręcić młynka wielkiemi palcami. Nagle, jak strzał z zasadzki, padło na mnie pytanie:
— Od kogo pochodzi Duch święty?
Ksiądz Olszycki nigdy nie rozbierał ze mną tej kwestyi; sądzę nawet, iż w planie gimnazyalnym nie była ona przewidzianą. Skazany na własną domyślność odpowiedziałem, że Duch święty, będąc Bogiem przedwiecznym, nie ma ani początku, ani llońca, i nie pochodzi tedy od nikogo.
Zerwał się ksiądz katecheta na równe nogi i zaperzył się srodze, wyciągając dłonie przed siebie, jakby w każdej z nich miał zważyć bochenek chleba.
— Od kogo? Od kogo? — powtarzał zaperzony.
— Nie pochodzi od nikogo...
— Od Ojca i Syna, hebesie, jeżeliś ritus latini — wołał ksiądz katecheta — od Ojca samego, jeżeliś ritus greci, o, głowo do pozłoty!...
Na wszelki wypadek wyznać muszę, że jeżeli nią nie byłem, to byłem w tej chwili w fabryce, gdzie wyrabiają się głowy tego rodzaju.
Ksiądz katecheta egzaminował mię jeszcze długo.i bardzo ostro, nie znalazł już atoli pytania, na którebym nie mógł mu dać odpowiedzi, choć Widocznie zadawał sobie wszelką pracę, aby mię złapać na nieznajomości jakiego subtelnego dogmatu wiary. Kilka razy prefekt Widział się