Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

daje się ziemi, czego ona potrzebuje — a ziarna nie sprzedam pośledniego, niewyczyszczonego!
Nie potrafię powtórzyć szczegółów agronomicznych, w które wdał się dalej p. Klonowski; musiałbym chyba zamiast zamierzonej mojej biografii, napisać dzieło o racyonalnem i praktycznem gospodarstwie rolnem. Pomimo wszelkiego przygnębienia, w jakiem się znajdowałem, nie mogłem jednakowoż uwolnić się od jednej myśli, która mi się ciągle nasuwała. Jakim sposobem mianowicie, przy tak wzorowem gospodarstwie, p. Klonowski zmuszony był sprzedawać listy zastawne, aby synom kupić buty i książki? Przyjmując obydwa fakta jako niewątpliwe pewniki, czułem jakiś żal niezmierny do trzeciej, nieznanej mi potęgi, sprawiającej, iż rezultatem niezmordowanej pracy na dobrze nawożonej glebie, rezultatem ścisłej oszczędności i postępowych młynków do czyszczenia zboża, był brak butów i książek — dwóch rzeczy, których mnie dotychczas nigdy nie brakło, choć stosunki majątkowe mojej matki były takie, jak je powyżej opisałem. Omal się nie rozpłakałem nad biednymi, młodymi Klonowskimi, których nie znałem — a obok tego, pierwszy raz przeszło mi przez myśl, z jakiemi ogromnemi trudnościami musiała mieć do walczenia moja nieoceniona matka, aby mię wychować — skoro p. Klonowski tyle miał kłopotu ze swoimi synami, mimo Hajworowa, i JanóWki, i Krasnopola, i krów holenderskich, i angielskich młynków. Wśród tych bolesnych dumań moich, rozmowa obydwu panów W przyległym pokoju odeszła znowu zupełnie od pierwotnego założenia — pan Klonowski wtajemniczał bowiem komornika z wszelką dokładnością w specyalne stosunki wszystkich swoich folwarków i nie było temu końca. Ale nareszcie nastała znowu przerwa, komornik krząknął znów kilka razy, i napomknął od niechcenia:
— Pan dobrodziej zrobiłeś wyborny interes z kupnem Krasnopola! Jeżeli się nie mylę, majątek ten kupiony był za dożywocie?
— A tak, za dożywocie — odparł mój opiekun.
— No, i pani Wilska umarła w trzy lata po sprze-