wane kąty Europy, to dla słuchacza pierwszego roku „techniki“, który nie widział nic, oprócz Ławrowa i Żarnowa, jest-to już przecież rodzaj małego Paryża. W gruncie rzeczy, nie jest to nawet miasto, ale coś nakształt wielkiej karczmy żydowskiej, leżącej przy uczęszczanym bardzo trakcie: nikt nie obiera jej dobrowolnie za stałe lub chwilowe miejsce pobytu, każdy rad z niej ucieka, ale stosunki zmuszają bardzo wielu do przebywania w niej pomimo błota, złej woni i niewygody wszelkiego rodzaju. Ludzie bawią tu w interesach, ale nie osiadają z zamiłowania, nie tworzą sobie ognisk wspólnych, nie kochają się W bruku tutejszym, jak n. p. Krakowianie lub Warszawianie w swoim. To też Lwów jest siedzibą najwyższych władz i sądów, i najważniejszych instytucyj wszelkiego rodzaju, ale stolicą nie jest i nigdy nie będzie, chyba że jaki Hausmann domorosły lub importowany pozbawi go charakteru kasarni i karczmy. Ten ostatni charakter jest tak wybitnym, że znajomi i przyjaciele spotykają się tutaj tylko w restauracyach, w kawiarniach i w cukierniach, że nikt prawie nie ma kącika, W którymby żył nietylko dla siebie i np. pracował dla swojej przyjemności — we Lwowie pracuje się tylko dla chleba. O pielęgnowaniu sztuk, nauk, piśmiennictwa i t. p. niema mowy w takich okolicznościach, z wszystkiego robi się tutaj prędzej lub później rzemiosło i handel i nic nie oddziaływa głębiej i skuteczniej na kraj, nic nie znamionuje prawdziwej stolicy. Podczas gdy każde większe miasto jest niejako mózgiem swojej okolicy, Lwów dla swojej bywa, co najwięcej, krzykliwą gębą. Któż bowiem zdoła myśleć swobodnie na złym popasie lub na niewygodnym noclegu, kto w lichej i śmierdzącej oberży umieści swoje lary i penaty, jeżeli w ogóle posiada jakie bogi domowe? Sejmiki bywały i w Sądowej Wiszni, ale rozjeżdżały się rychło; we Lwowie gwarzą cne dłużej, czasem nieustannie, ale oprócz nich, nie ma nic więcej...
Tak mi się to wszystko przedstawia atoli d0piero dzisiaj, Widziane od strony zachodniej; przybywającemu wprost z Ławrowa, nawet Lwów imponował mi w sposób,
Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/265
Wygląd
Ta strona została przepisana.