Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy nie dotrzymał ci może układu i chce rozporządzić tobą wbrew twojej woli?
— Nie, nie chodzi o mnie.
— A więc ogłosił może na zebraniu szlacheckiem, że strułem rodzoną matkę, zadenuncyowałem dwóch patryotów i zrabowałem dyliżans, wiozący kasę podatkową?
— I o pana nie chodzi wcale, a przynajmniej nie tak bezpośrednio. Ale ponieważ nowa intryga mojego opiekuna nie udała się, więc wolę zacząć moje opowiadanie od końca, bo ten jest jeszcze najlepszy z wszystkiego. — To mówiąc, wyjąłem z kieszeni dokument Burglera i podałem go komornikowi, który go przejrzał szybko i zawołał z radością:
— A to doskonale! To przepysznie! Chodź-że, niech cię ucałuję, kochany moj chłopcze; nie mogłeś mi sprawić większej przyjemności, dniemi nocą myślałem tylko o tem! Lecz — dodał, poważniejąc nagle — zkąd ty wiesz o tem?... Czy broń Boże nie dowie się Hermina?
Opowiedziałem ile możności krótko i treściwie rzecz całą, nie tając żadnego szczegółu z rozmowy państwa Klonowskich i wpatrując się przytem pilnie w twarz komornika, czy nie robi to na nim zbyt silnego wrażenia. Kiedy wspomniałem o projekcie, według którego Burgler miał wystąpić ze swojemi prawami ojcowskiemi, komornik żachnął się z oburzenia. Przestałem natychmiast mówić, ale pan Wielogrodzki uspokoił się natychmiast i potrząsając papierem, który trzymał, powtarzał z zadowoleniem:
— No, no, nic nam teraz nie zrobią, kiedy to mamy w ręku!
Podróż moja do Czartopola i uwięzienie Burglera wprawiły zacnego komornika w śmiech serdeczny, a gdy skończyłem, nie szczędził mi pochwał, twierdząc, że bardzo zręcznie przeprowadziłem całą operacyę.
— Ten Burgler przepadł mi właśnie wtenczas, kiedy mi był najpotrzebniejszym — zauważył. — Póki był tu w Żarnowie, nie mogliśmy wykonać naszego zamiaru, bo moja żona nie miała wówczas jeszcze lat pięćdziesięciu, a prawo wymaga między innemi od przybranych rodziców,