Strona:Jan Lam - Głowy do pozłoty Tom I.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aby się nie nudził w kraju i aby znalazł sposobność fałszowania weksli, mnie znowu odwoził własnemi końmi, gdzie chciałem, z obawy, że z powodu żniw nie dostanę „fury“. W istocie, było w tem coś prawdy, że Klonowski „poczciwy człowiek“. Zwykle ludzi jego rodzaju przedstawiają jako ponurych, mrukliwych nieznośników, których pierwszy widok odstrasza każdego, albo jako hipokrytów ciągle przybierających pewną maskę. Klonowski przeciwnie, miał pewna łagodność w swojem usposobieniu, która nie była wcale przybraną, pieścił swoje dzieci, rozmawiał z włościanami i żydami po ludzku, lubił być gościnnym, a przy lada sposobności stawał się, ze mną nawet, nad miarę słodkim i dwa razy tylko przypominam go sobie w innem usposobieniu, raz gdy w Ławrowie próbowałem protestować przeciw umieszczeniu mnie w konwikcie ubogich, a drugi raz, gdy otwartem wystąpieniem zniewoliłem go do wyrzeczenia owej groźby przeciw panu Wielogrodzkiemu. Poznałem później jeszcze kilku innych oszustów tego rodzaju, jeden z nich mianowicie, a był to słynny, lub raczej osławiony dziennikarz, przypomniał mi żywo Klonowskiego. Obojętny z ludźmi, których nie potrzebował, do uniżoności grzeczny z tymi, których potrzebował, wyłapany na gorącym uczynku ciskał w cztery oczy takie groźby, jak mój opiekun, i wypierał ich się natychmiast, zwracając ich ohydę na swoich przeciwników, zupełnie na wzór plotki, którą Klonowski pomięszał słabą mózgownicę Przesławskiemu. Ma się rozumieć, że jak Klonowski“ miał powodzenie w swojej okolicy, tak i ów dziennikarz zrobił karyerę, w swojem mieście i zawsze znalazły się tysiące Przesławskich, teraz porywających się do kija, a potem znowu przekonanych o „zacności“ świeżo obitego wichrzyciela.
Rad, że ułożyłem jaki taki modus vivendi z moim opiekunem, pożegnałem go i wróciłem do domu państwa Wielogrodzkich. Komornik przyszedł był do siebie o tyle, o ile to w danych warunkach być mogło; powiedziano mi, że chciał nawet przyjąć p. Przesławskiego, który z hotelu wprost do