Strona:Jan Lam - Dziwne karyery.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

walskiego, żeby mu przypomniał zobowiązanie, i oto, co mi odpisał.
— Tak, ale nie powiadasz nam pan, co znaczą te wyrazy: socius doloris. Nie tajno panu zapewne, że istnieją sekty niebezpieczne, zwane dolorystami i socyalistami, z któremi ten podpis na liście pana Drewalskiego ma widoczny związek. Pada na pana podejrzenie, że jesteś pan dolorystą!
— Ależ, na miłość Boga, panie ober-inspektorze, socius doloris znaczy przecież: towarzysz boleści, i Drewalski nazwał się tak, ponieważ jego, równie jak mnie, zarwał Pumpmeier.
— Ba, ale gdzie dowód?
— Dowód? W słowniku łacińskim!
— Mój panie, upominam pana, ażebyś wobec władzy zachowywał się przyzwoicie i nie pozwalał sobie żadnych żartów! Obecnie możesz się pan oddalić, ale jako dobry przyjaciel radzę panu, ażebyś pan zaniechał stosunków z socyalistami i dolorystami, bo w przeciwnym razie przypiszesz pan sam sobie złe skutki, które ztąd wynikną. Żegnam.
Stanisław słyszał, odchodząc, jak inspektorowie pomrukiwali jeden do drugiego: ein gefährliches Individuum i Sehr verschmitzt! i t. p. i uśmiechnął się na myśl, że władza podejrzywała go tylko o teoretyczny „doloryzm“, podczas gdy cień w areszcie imputował mu praktyczne zastosowanie tej „zasady“. Bawił go także drugi cień, który nie znając z pewnością Moliera, sparodyował tak naiwnie słynnego po wszystkie wieki p. Jourdain, co to przez 40 lat mówił prozą, nie wiedząc o tem.
W tym humorystycznym nastroju umysłu zaszedł do gmachu szkolnego, dokąd wypadało mu udać się przedewszystkiem, zważywszy, że już była dziesiąta godzina, a, i bez tego opuścił już był dwie lekcye. Postanowił pójść do dyrektora i wytłumaczyć się, z jakiej przyczyny nie dopełnił obowiązku. Naraz usłyszał za sobą galop konia i głos znajomy:
— Dzień dobry szanownemu profesorowi!